wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 1 (24).

Postanowiłam zmienić trochę Epilog, więc nie liczę go jako rozdział. Nie miejcie mi tego za złe, ale moje zainteresowania uległy zmianie. Niegdyś znienawidzony Malfoy stał się jednym z ulubionych bohaterów. Więc nie było innej opcji, żeby nie wystąpił jako dobry bohater. 

______________________________________________________________


   Wojna zmieniła każdego. Nikt już nie był taki sam. Wrogowie stali się przyjaciółmi, a Ci, którym tak bardzo się ufa, nadużywają zaufanie, w efekcie czego, kończy się wielkie uczucie, zwane potocznie przyjaźnią. Ale czy właśnie tak, powinno się skończyć coś, co może trwać wiecznie? Właściwie tylko to,  co prawdziwe, nigdy nie przemija.
   Od bitwy o Hogwart minęło już dwanaście miesięcy. Nikt nie wiedział co dzieje się ze Śmierciożercami, którzy uciekli dementorom. Choć było ich naprawdę niewiele, aurorzy wzmocnili ochronę w świecie czarodziei. Sam szef biura, którym został Harry Potter, bał się o swoją rodzinę.
    Tego dnia wrócił z pracy półgodziny wcześniej. Prosto z biura teleportował się do domu rodziców, gdzie, razem z Hermioną zostawiali swojego synka, Davida, kiedy osiemnastolatka miała dyżur u Munga, wtedy kiedy Harry musiał być w pracy. Chłopak stanął tuż przed drzwiami domu rodziców. Pukając wszedł do środka. W salonie na kanapie siedzieli państwo Potter. Przytuleni do siebie oglądali jakiś film w telewizji. Czarnowłosy podszedł do kanapy i usiadł na jej skraju. Przez chwilę wpatrywał się w ekran telewizora. 
-Dziwny ten film-stwierdził po kilka minutach, na co jego rodzice wzdrygnęli się i szybko odwrócili w stronę syna.
-Co ty tu robisz?-zdziwiła się Lily.
-Przyszedłem do syna. Co w tym takiego dziwnego?
-Ale Hermiona zabrała go dwie godziny temu. W domu jej nie ma?
-Nie wiem. Z biura teleportowałem się do Was. Idę już do siebie. Cześć.
-Cześć-chłopak aportował się do swojego domu.
W przedpokoju wisiała kurtka Hermiona i Dawida. Harry udał się do salonu. Na dywanie za kanapą bawił się czteromiesięczny chłopczyk z czarnymi włoskami i czekoladowymi oczkami. Potter podszedł do niego, chwycił ucieszonego chłopczyka na ręce i razem z nim podszedł do kanapy. Na niej spała Hermiona. Osiemnastolatek przykucnął przy narzeczonej sadzając dziecko na kalanach. 
-Hej, kochanie-szepnął tuż przy uchu Hermiona, głaszcząc ją po policzku. Po liklu sekundach dziewczyna otworzyła zaspane powieki.-Coś Ci się chyba przysnęło, nie?
-Która godzina?
-Siedemnasta za pięć.
-Czemu tak wcześnie wróciłeś? Myślałam, że będziesz później.
-Załatwiłem wszystko wcześniej i wróciłem. Chciałem odebrać małego od rodziców i zrobić Ci niespodziankę, ale mama powiedziała, że odebrałaś  go dwie godziny temu. Stało się coś, kotek?
-Tylko trochę źle się poczułam i mnie zwolnili wcześniej.
-A jak się teraz czujesz?-w oczach chłopaka pojawiła się troska, jaką znali tylko nieliczni. 
-Trochę lepiej. Chcesz coś do jedzenia?-Hermiona chciała już wstać, kiedy Harry usiadł z Davidem obok niej. Chłopczyk przytulił się do mamy, a osiemnastolatka go objęła.
-Kochanie, co się stało.
-Nic, nie wiem o co Ci w ogóle chodzi/
-Widzę, że coś jest nie tak, ale nie wiem co.
-Wszystko jest okey. Harry, naprawdę. Nie masz się o co martwić.
-O co to może nie, ale o koga mam.
-Nic mi nie jest.
-Tak? To może pogrzebie Ci w głowie, to w tedy się dowiem, co?
-Przestań. Mam Cie dość.
-Lubię jak się denerwujesz.
-Och, świetnie.
-Gadaj co się stało, albo naprawdę...
-Straciłam pracę. Zadowolony?!
-I o to tyle fochów?
-Tyle fochów?! Czy dla Ciebie ważne jest tylko to, żebyś miał wymarzoną pracę?! Nic innego się nie liczy?!
-Nie krzycz.
-A może ja mam ochotę sobie pokrzyczeć?
-Nie rozumiem. Ostatnio mówiłaś, że nie dajesz już rady, a teraz krzyczysz do mnie, bo Cie zwolnili. Weźże mi wytłumacz, o co Ci chodzi?
-Nie krzycz na mnie.
-Ja wcale na Ciebie nie krzyczę, tylko spokojnie pytam. Wytłumacz mi dlaczego nie możesz zostać w domu.
-Bo nie.
-Ale mi odpowiedź. Normalnie, jakby cały świat tak odpowiadał, mielibyśmy bogate słowniki.
-Musisz ze mnie drwić?
-Przestań w końcu robić ze mnie najgorszego. Ja chcę się tylko dowiedzieć, dlaczego nie możesz zostać w domu? Może tobie chodzi o to, że nie damy rady z kasą, co?
-Tak, właśnie o to mi chodzi. Boję się, że Tobie się znudzi i mnie zostawisz, a ja nic nie będę miała.
-Kochanie, ale dobrze wiesz, że Cie nie zostawię. Nawet jakbyś w ogóle nie mogła znaleźć pracy. Mi nie zależy na tym, żebyś pracowała. Za dwa tygodnie mamy wziąć ślub, tak?
-Tak.
-I musimy się kłócić? Kochanie, ja nie chcę, żebyś ty musiała się przeze mnie denerwować, ale błagam Cię. Nie musisz mnie denerwować.
-Przepraszam. Ja nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić.
-Rozumiem. A nasz kochany śpioch nie powinien iść spać?
-Chyba powinien-zaśmiała się Hermiona i spojrzała na swojego synka, który właśnie zasnął w jej objęciach. Razem z Harry'm zaniosła go do jego pokoiku. Chłopiec nawet się nie obudził, gdy przebrali go w śpioszki. Harry przepuścił Hermionę w drzwiach. Gdy tylko znaleźli się na korytarzu, chłopak przygwoździł szatynkę do ściany i zaczął namiętnie całować, co odwzajemniła. Jego ręce znalazły się szybko na jej płaskim brzuchu, gładząc go delikatnie. Ona natomiast wplotła palce lewej ręki w jego włosy, a drugą położyła na jego karku. Po kilka minutach złapał ją za biodra i pokierował się do sypialni zamykając za sobą drzwi.





______________________________________________________________

Przepraszam, że tak krótko, ale rozdział napisałam od nowa i zajęło mi to cztery godziny, a dodatkowo moja mama faszeruje mnie jakimiś tabletkami, które przepisał mi lekarz i źle się czuję, bo ciągle chce mi się spać. Następną notkę dodam 20.08., ale tylko jeśli pod tą będą przynajmniej dwa komentarze.  
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.

Pozdrawiam,
Alex_x.  

2 komentarze:

  1. Dziękuje za kontynuację!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. rewelacja:)) najfajniej że rowling też powiedziała że to był błąd...zrobienie z Rona i Hermiony pary.. jest super:)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy