niedziela, 15 grudnia 2013

Głosujemy!!!

Mam do Was wielką prośbę. Chodzi mi o nowe opowiadanie, jak na razie tylko Dramione, choć ostatni opis jest nie do tego. Liczę się z Waszym zdaniem i proszę o Waszą opinię. Będzie mi miło jeśli zagłosujecie. Póki co w Dramione czuję się trochę pewniej, co nie oznacza, że rezygnuję z pisania Harrmione. Będzie, ale w swoim czasie. Przeczytajcie proszę opisy i zagłosujcie.


Tytuł: Dramione - Zapomniana rzeczywistość 
Narracja: trzecioosobowa
Miejsce akcji: Londyn
Czas akcji: cztery lata po wojnie
Opis: Draco Malfoy w wieku dziewiętnastu lat zostaje ojcem. Matka jego syna, Scorpiusa jest jego narzeczoną. Jednak po tygodniu od narodzin kobieta staje się ofiarą wypadku i traci pamięć. Nikt jednak o tym nie wie. W tym  samym czasie Hermiona Granger, która wróciła z Australii również ulega wypadkowi. Po dwóch latach od tego zdarzenia, Draco będący Ministrem Magii, awansuje Hermionę na szefową Departamentu Tajemnic. Wszyscy sądzą, że Malfoy chce się zmienić. Ale czy właśnie o to chodzi byłemu Ślizgonowi? Czy kiedy matce Scorpiusa wróci pamięć wszystko zostanie tak jak powinno, czy raczej zmieni swój bieg?

Tytuł: Dramione - Zbuntowane uczucie
Narracja: trzecioosobowa
Miejsce akcji: Hogwart
Czas akcji:  pół roku po wojnie
Opis: Grangerowie i Malfoy'owie to najstarsze rody arystokratycznie w świecie czarodziei. Od wielu pokoleń oba te rody rywalizują ze sobą. Nawet po wojnie, kiedy Malfoy'owie zostają oczyszczeniu ze wszystkich zarzutów, chcą dla swoich dzieci lepiej niż przeciwnik. Hermiona, która na brata starszego o dwa lata, pewnego dnia zakochuje się w jednym Ślizgonie. Jej ojciec w tym czasie zaczyna planować jej ślub, na który ona się nie godzi. Jaką rolę odegra Draco Malfoy w życiu Hermiony? Jaki będzie finał sprzeciwu wobec rodziców?

Tytuł: Dramione - Sekretne życie
Narracja: trzecioosobowa
Miejsce akcji: Londyn
Czas akcji: sześć lat po wojnie
Opis: Hermiona Granger jest matką pięcioletniej Julii, która nie zna swojego ojca. Hermiona nie chce nikomu powiedzieć kim on jest, tłumacząc się nic nie znaczącą nocą z facetem, o którym chce zapomnieć. Nie przyjmując oświadczyn Rona Weasley'a zrywa tym samym znajomość z Harrym Potterem. Hermiona pracuje jako adwokat w kancelarii Blaise'a Zabiniego, z którym ma dużo lepsze relacje. Draco Malfoy po sześciu latach wraca do Londynu. Czy Hermiona ujawni kim jest ojciec Julii? Jaką rolę z życiu dziewczynki i jej matki odegra Malfoy? Jak bardzo zmieni się bieg historii?

Tytuł: Dramione - Zdradzone plany
Narracja: trzecioosobowa
Miejsce akcji: Londyn / Nowy York
Czas akcji: pięć lat po wojnie
Opis: W trakcie siódmej Hermiona i Draco byli najgorętszą parą rokuj. Planowali wspólną przyszłość, jednak jedna impreza zmieniła wszystko. Malfoy zdradził swoją dziewczynę z jej siostrą, z którą po kilku miesiącach musiał wziąć ślub, ze względu na ich nienarodzone dziecko. Dzień przed ich ślubem Hermiona informuje  chłopaka, że jest w ciąży, ale nie pozwala mu zmienić planów. Jak zakończy się ta historia? Czy Draco i Hermiona znów będą razem i stworzą szczęśliwą rodzinę?

Tytuł: Dramione - Próba Miłości
Narracja: trzecioosobowa
Miejsce akcji: Londyn
Czas akcji: pięć lat po wojnie
Opis: Draco i Hermiona już po roku od wojny wzięli ślub. Pół roku później urodził im się syn, Scorpius. Przez dwa kolejne lata państwo Malfoy byli zgodnym małżeństwem. Draco był zawodowym graczem Quidditcha, a Hermiona modelką w świecie mugoli. Kiedy mężczyzna wraz ze swoją drużyną kolejny rok z rzędu wygrywa mistrzostwo świata dostaje propozycję gry z najlepszą drużyną w Stanach. Z początku nie chcąc zostawić żony i synka nie zgadza się, jednak potem z upływem dni coraz częściej nad tym myśli. Hermiona widząc jak bardzo zależy jej mężowi zgadza się na ten wyjazd.  Czy małżeństwo Malfoy'ów przetrwa próbę czasu? Czy i tym razem miłość okaże się silniejsza niż sława?

Tytuł: Dramione - Wygrana Miłość
Narracja: trzecioosobowa
Miejsce akcji: Hogwart / Londyn
Czas akcji: kilka miesięcy po wojnie
Opis: Harry Potter po wojnie został nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią, Draco Malfoy miał uczyć eliksirów. Hermiona wraca skończyć swój siódmy rok w Hogwarcie. Granger i Potter od czerwca są parą, a kiedy zaczyna się rok szkolny wszyscy mówią tylko o związku Wybrańca. Po pewnym czasie Harry i Draco zakładają się o coś, a gdy sprawa wychodzi na jaw, oboje starają się wszystko naprawić. Jaką rolę odegra Hermiona? O co chodzi z zakładem Potter i Malfoy'a? Jaki będzie finał?

Tytuł: Rodzinny sekret
Narracja: trzecioosobowa
Miejsce akcji: Hogwart / Mafoy Manor / Londyn
Czas akcji: kilka miesięcy po wojnie
Opis: Malfoy'owie jak wiele innych rodzin kryją jakąś tajemnice. Hermiona i Draco są bliźniakami, chociaż dziewczyna jest szatynką, a chłopak blondynem. Po wojnie wracają do Hogwartu na siódmy rok. W czasie wojny chłopak, żeby chronić siostrę został Śmieciożercą. Dzięki temu, że Hermiona była dziewczyną Harry'ego Pottera, Draco został oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Kiedy Hermiona odkrywa rodzinną tajemnicę zrywa z Harrym. Jak bardzo zmieni się życie rodzeństwa, kiedy dowiedzą się prawdy, którą tak starannie chcieli zatuszować ich rodzice? Jakie będą skutki kłamstwa rodziców Dracona i Hermiony?


Jako, że zbliżają się święta, będę miała dla Was miniaturkę. Liczę, że się Wam spodoba. I jeszcze raz proszę o Wasze głosy. 

Pozdrawiam,
Alex_x.

piątek, 11 października 2013

Epilog

-Harry?-Hermiona od pół godziny czekała na męża, który właśnie zjawił się w ich domu. Podszedł do niej i przytulił.
-Przepraszam, kochanie. Nie chciałem zepsuć tego dnia. Dwa tygodnie temu z Azkabanu uciekło kilku Śmirciożerców, którzy wierzyli, że jeśli mnie zabiją i przy okazji Davida, to Voldemort powróci. Przez cały czas ktoś Cię obserwował i miałem pewność, że jesteście bezpieczni. Teraz już nic Wam nie grozi.
-Więc ci ludzie, którzy za mną chodzili byli od Ciebie.
-Tak.
-Mogłeś mi powiedzieć.
-A posłuchałabyś mnie?Raczej nie. Sama byś próbowała mi pomóc. Znam Cię. Ale to już nie ma znaczenia-powiedział i pocałował żonę.

***

(Cztery lata później)
-Tata!-pięcioletni chłopczyk o czarnych włosach wbiegł do salonu, w którym siedział Harry. Wdrapał się na jego kolana i uwiesił na szyi. 
-Byłeś dzielny?-zapytał mężczyzna. 
-Bardzo. Pani doktor ukłuła mnie taką igiełką i nie płakałem. Potem byłem z mamą u takiej pani, co powiedziała, że będę miał brata. 
-Gdzie mama?
-Poszła z ciocią Luną na zakupy. 
-A kto Cie tu przyprowadził, co?
-Wujek Draco i próbuje teraz zamknąć drzwi-Harry pokręcił głową i wstał, trzymając syna na rękach. Wszedł do holu, gdzie Malfoy próbował uporać się z zamknięciem drzwi. Podszedł do niego i jednym sprawnym ruchem zamknął je. 
-No, wujek, żeby nie umieć zamknąć drzwi?-zaśmiał się Potter, kiedy siedzieli razem z Draconem w salonie. Był ciepły kwiecień i David bawił się w ogrodzie. 
-Spadaj. Ale słyszałem, że będziesz znowu tatusiem. 
-Czyli wszyscy już wiedzą tylko nie ja? 
-Przyroda, stary. 
-A ty? Kiedy w końcu powiększysz rodzinę?
-Za sześć miesięcy.
-Nie, no gratuluję.
-Zastanawiałem się ostatnio, czy gdybym nie ożenił się z Pansy, teraz miałbym prawdziwą rodzinę.
-Prędzej czy później wpadłbyś na Lunę, nie?
-Może racja-rozmawiali jeszcze przez godzinę. Po tym czasie w domu zjawiła się Hermiona i Luna. Pani Potter usiadła na kolanach męża i pocałowała go.
-To kiedy ślub-zapytała szatynka patrząc zaciekawiona na brata i jego narzeczoną.
-W przyszłym miesiącu-oznajmił Draco.
-Oszalałeś! Sądzisz, że ja w miesiąc znajdę odpowiednią sukienkę?!
-Salazarze! Nie krzycz tak, bo mi bębenki w uszach uszkodzisz.
-Hermiona ma rację-stwierdziła Luna.-Bo kiedy ja mam niby kupić suknię? Poza tym nie chcę wyglądać na własnym ślubie jak balon.
-Koniec. Sama się na to zgodziłaś. Nie przełożymy naszego ślubu tylko dlatego, że jesteś w ciąży.
-Ale...
-Albo ślub za miesiąc, albo w ogóle.
-Grozisz mi?
-Tylko grzecznie ostrzegam.
Po półtorej godzinie Harry i Hermiona zostali sami z synem. Chłopiec dalej bawił się w ogrodzie, a państwo Potter siedzieli na tarasie. Szatynka poszła po coś do picia, a kiedy wróciła odstawiła szklanki na stolik i usiadła na kolanach Harry'ego.
-Muszę Ci coś powiedzieć-oznajmiła.
-Coś innego niż sprawa naszego dziecka? Tego drugiego oczywiście.
-Skąd wiesz?
-Od naszego syna. A Twój brat też raczył mnie poinformować.
-Chciałam Ci powiedzieć pierwszemu, ale David powiedział Draco i potem Tobie. Nie gniewaj się.
-Ja się gniewać? Żartujesz. Ja się strasznie cieszę. Ale wiesz, że będziemy musieli postarać się o córkę?
-Więc o fakcie, że to chłopczyk też Ci powiedzieli?
-Przede mną nic się nie ukryje-zaśmiał się i pocałował żonę. Po pięciu minutach podbiegł do niech David i usiadł obok na bujanej ławce. Hermiona usiadła po jego drugiej stronie i przytuliła do siebie. Chłopiec usiadł jej na kolanach i jeszcze mocniej przytulił. Harry objął ich ramiona i uśmiechnął.
-Kocham Was-powiedział pięciolatek.
-My Ciebie też, myszko.

***

(Trzynaście lat później)
Hermiona i Harry szykowali się do wyjścia na dworzec King's Croose, lecz za każdym razem coś musiało ich zatrzymać. 
-Julka!-krzyknęła pani Potter biegnąć za półtoraroczną dziewczynką o czarnych, kręconych włosach.-Słońce, wychodzimy już-powiedziała, patrząc błagalnie na córkę, która cały czas śmiała się i uciekała. 
-Mam Cię-Harry złapał Julię na ręce i przytulił ją do siebie.-I co teraz? Nie uciekniesz. 
-Tata-dziewczynka popatrzyła prosząco na ojca, ale ten pokręcił tylko głową i ruszył do drzwi wyjściowych, przy których stała już Hermiona.-Mama-Julia zaczęła się wyrywać Harry'emu wystawiając rączki w stronę kobiety. 
-Tata nie puścił to idziesz do mamy?-zaśmiał się mężczyzna, kiedy oddał córkę żonie. 
-Chodź już i nie marudź-stwierdziła szatynka i razem z mężem i córką teleportowała się na dworzec, gdzie czekali już inni rodzice. Pociąg wjechał po pięciu minutach, a dzieci zaczęły wybiegać. Do Potterów najpierw podbiegł ich najmłodszy syn, Alex, który od razu przytulił się do rodziców. Po chwili podszedł do nich również David, ale ten uśmiechnął się i wziął od matki siostrę. 
-Ej, no co?-zapytał widząc spojrzenie rodziców. 
-Nic, nic. 
-Co ja mam poradzić, że się w niej zakochałem, co? 
-Ale my nic nie mówimy-oznajmiła Hermiona. 
-Jasne, ale się na mnie patrzycie. 
-Patrzymy po Cie po prostu kochamy. Was kochamy. 
-My Was też. 

*~~○○~~~*
Wiem, że pisałam, że będzie rozdział 8, ale w ostatnim czasie mało osób wchodzi tutaj. Dlatego też dzisiaj ukazuje się epilog. Z góry mówię, że kolejnej kontynuacji nie planuję. A teraz ta bardziej oficjalna część. 
Pragnę podziękować: 
Wszystkim Czytelnikom, Komentującym, osobom, które we mnie wierzyły oraz mojemu przyjacielowi, Piotrkowi, który mnie wspierał, Emmie, która dodawała weny i czasami pomagała w pisaniu rozdziałów. Dziękuję również anonimom, którzy chcieli mi wmówić, że nie nadaję się do pisania i dzięki nim pisała, chcąc udowodnić, że umiem to robić. 
(Tak na przyszłość. Nie wysyłajcie mi wiadomości na e-maila z jakiegoś nieznanego mi konta, bo ja to uznaje za SPAM.) 

Trochę informacji:
Bloga zaczęłam pisać 31 grudnia 2012 r. 
Zakończyłam 11 października 2013 r. 
Napisałam 30 rozdziałów, prolog i dwa epilogi. Poznaliście 4 miniaturki mojego autorstwa.  Razem powstało 37 postów.  

Dziękuję, że byliście i czytaliście mojego bloga. 
Dla osób, którym będzie brakować moich opowiadań powstał kolejny blog:
http://my-heart-your-feeling.blogspot.com/, gdzie ukazała się pierwsza notka. 
Zapraszam serdecznie. 

Jeszcze raz dziękuję. 

Pozdrawiam, 
Alex_x. 

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 7 (30)

Ból głowy. Okropny ból głowy to jedyne co czuły wszystkie dziewczyny w domu przyszłych państwa Potter. Zaraz po przebudzeniu usłyszały wstrętne śmiechy męskiej części domu. Hermiona, kiedy się obudziła ujrzała Harry'ego z wielkim uśmiechem, siedzącego na skraju łóżka. Próbowała sobie przypomnieć cokolwiek z poprzedniej nocy, ale nic jej wróciło, oprócz bólu w skroni. Potter pokręcił głową z politowaniem i uśmiechnął się perfidnie.
-No, no, no-zacmokał.-Myślałem, że to ja  nie będę w stanie wrócić do domu o własnych silach, ale chyba nie doceniłem Twoich zdolności, kochanie-zaśmiał się, a gdy zobaczył mordercze spojrzenie Hermiony pocałował ją w usta.
-To nie jest śmieszne. One mnie upiły. A ty nie powinieneś widzieć mnie przed ślubem.
-To tylko jakieś głupie przesądy. Nie powinniśmy spać w jednym łóżku w noc przed ślubem, bo rano coś się stania, a oprócz Twojego stanu nic nie jest źle.
-Jest źle-oznajmił Draco, który wbiegł do ich sypialni.
-Co znowu?-zapytał Harry załamując ręce.
-Luna zamknęła się w łazience na parterze, Julia na piętrze, a reszta czeka w kolejce.
-Przestań straszyć.
-Potrzebne są eliksiry na kaca, a w kuchni ich nie ma.
-Ja je dałam do łazienki-stwierdziła Hermiona.
-To zadanie specjalne będzie Twoje-stwierdził Malfoy i wyszedł. Szatynka zarzuciła na siebie szlafrok i zeszła do łazienki, która była już wolna. Wyjęła z szafki pięć fiolek i zanim wyszła wypiła jedną z nich. Resztę rozdała dziewczynom siedzącym w kuchni. Po śniadaniu wszystkie zamknęły się w sypialni Hermiony, żeby zacząć ją przygotowywać. Począwszy od makijażu, a skończywszy na butach. Dwie godziny później Hermiona miała już serdecznie dość. Przed dwunastą wszyscy zaczęli już wychodzić i w domu została tylko para młoda wraz ze świadkami. Luna, na prośbę Hermiony poszła sprawdzić co  z chłopakami. Wchodząc do pokoju, który zajmowali parsknęła śmiechem.
-I z czego się śmiejesz?-warknął Draco, próbując zawiązać krawat.
-Jak wy możecie nie umieć wiązać krawatu?
-I to jest takie śmieszne? Daruj sobie.
-Daj to-Luna wzięła krawat od Malfoy i szybko zawiązała mu go na szyi. To samo zrobiła Harry'emu. Blondyn miał na sobie jasny, kremowy garnitur, a czarnowłosy szary. Luna wróciła do Hermiony i przebrała się w miętową sukienkę i kremowe buty. Szatynka i blondynka założyły na siebie płaszcze i razem wyszły z domu. Malfoy i Potter mieli czekać już w kościele.
Wszyscy goście czekali już w ławkach kościoła. Harry stał tuż przy ołtarzu razem z Draconem. Poklepał go po ramieniu i w tym momencie weszła  Hermiona ubrana w białą sukienkę do połozy uda i białe szpilki. W ręku trzymała bukiem różowych kwiatków, które razem wybierali. Stanęła na przeciwko niego i uśmiechnęła się. Odwzajemnił jej uśmiech, ale dalej się bał. Ksiądz podszedł do nich, zaczynając ceremonie.
-Czy ty, Harry Jamesie Potterze, bierzesz sobie obecną tutaj Hermionę Jean Malfoy za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz jej aż do śmierci?-zapytał.
-Tak-odpowiedział pewnie czarnowłosy.
-Czy ty, Hermiono Jean Malfoy bierzesz sobie obecnego tutaj Harry'ego Jamesa Pottera za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz aż do śmieci?
-Tak-oznajmiła stanowczo.
-Na mocy nadanej mi przez Boga, ogłaszam Was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą-Harry'emu dwa razy nie trzeba było powtarzać. Od razu wziął żonę w ramiona i namiętnie pocałował. Draco podał im obrączki, które po chwili znalazły się na odpowiednich palcach. Wszyscy zaczęli klaskać.

(Pięć godzin później) 

-Kocham Cię-szepnął Harry tańcząc z Hermioną kolejny wolny taniec. 
-Ja Ciebie też. 
-Nie wyobrażam sobie, żeby na Twoim miejscu był ktoś inny.
-Ja tak samo. Usiądźmy już, dobrze?-zapytała, a kiedy skinął głową, usiedli na swoich miejscach. Przed oczami mignęła im blond czupryna Dracona, który właśnie wychodził gdzieś z Luna.-Komuś się znudziło-zaśmiała się Hermiona. 
-Długo nie wytrzymał. Dopiero co się rozwiódł, a już zaczyna z kolejną. On chyba nigdy nie spoważnieje. 
-Raczej nie-szatynka wtuliła się w męża, który objął ją opiekuńczo. Wiedziała, może zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa i za go kochała. Po kilku minutach muzyka przestała grać. Harry spojrzał na orkiestrę, ale oni patrzyli tylko tępo w drzwi. Odwrócił tam wzrok i napotkał spojrzenie Bellatrix Lestrange. Stała w towarzystwie Averego, Dołohowa i Traversa. Tego ostatniego Harry znał doskonale. Pracował w Ministerstwie w Departamencie Tajemnic. Potterowi ciągle wydawało się, że coś knuje i teraz już wiedział co.
-Kochanie, teleportuj się do domu i czekaj tam na mnie. Zabezpiecz wszystkie drzwi, dobrze?-poprosił Hermionę, która wydawała się nie rozumieć jego słów.
-Co? O co Ci chodzi?
-Zrób o co Cię proszę, a potem Ci wyjaśnię. Moja mama będzie zaraz po Tobie. Zwolnij opiekunkę i każ jej jak najszybciej wrócić do siebie, jasne?
-Ale...
-Nie dyskutuj, tylko zrób o co Cie proszę-pocałował ją w usta, a kiedy skinął głową teleportowała się, zaraz po niej zrobiła to samo matka Harry'ego.

○○○

Hermiona: 

Luna:

Harry:

Draco:

Jest nowy rozdział. Mówiłam, a raczej pisałam, że jest on dla mnie ważny. Jednak jest krótki. Nie jestem zbyt dobra w opisywaniu wesel czy ślubów, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. 
Na następny rozdział, będziecie musieli poczekać do 12.10, bo wyjeżdżam na wycieczkę tygodniową i nie wiem, czy będę miała dostęp do internetu.  
Ale moja przyjaciółka obiecała, że postara się przepisać na wersję mobilną moją kolejną miniaturkę, to ją od razu też opublikuje. 

Pozdrawiam,
Alex_x.

sobota, 28 września 2013

Rozdział 6 (29)

Hermiona słysząc dzwonek do drzwi przerwała przygotowywanie obiadu i podeszła otworzyć. W progu stał Draco. Był przygnębiony i Hermiona to zauważyła. Wpuściła go do środka. Zrobiła herbaty i kazała mu usiąść w salonie.
-Co się stało?-zapytała.
-Ona mnie zdradza.
-Pansy?
-A kto?
-Z kim?
-Z Weasleyem. Ta szuja była kiedyś moim przyjacielem.
-Może oni tylko się spotkali na kawie.
-Tak, w mojej sypialni, w moim łóżku.
-I co z tym teraz zrobisz?
-Jak to co? Rozwiodę się z nią. Nie będzie mi kłamać, że nie jest gotowa na dziecka, a tak na prawdę to ona nic do mnie nie czuje.
-Draco, ale może to da się jeszcze uratować.
-Hermiona, powiedz mi. Gdybyście z Harrym nie mieli Davida, ty byś chciała mieć dziecko, a on mówił Ci, że nie jest na to gotowy, a potem Cie zdradzał, uwierzyłabyś, że coś Was w ogóle łączy?
-Nie.
-Właśnie. Ja nie chce całe życie patrzeć na dzieci i nie mieć własnego.
-Jestem już, kochanie-w salonie pojawił się Harry z uśmiechem na ustach.
-Cześć-odpowiedziała Hermiona wtulając się w Pottera, który usiadł za nią na kanapie i popatrzył na Dracona.
-Zdradza mnie-oznajmił blondyn, jakby wiedział o co chodzi Wybrańcowi.
-Z Ronem?
-A z kim? Najgorsze jest to, że była tak nim zajęła, że nawet nie usłyszała jak wszedłem do domu.A ja głupi myślałem, że mogę stworzyć z nią rodzinę. Nie będę Wam zawracać głowy. Pewnie chcecie pobyć sami przed ślubem-stwierdził, a kiedy chciał wstać, Hermiona zmusiła go, żeby siedział.
-Załóżmy, że teraz wrócisz do domu i co? Co niby zrobisz?  Powiesz jej, że widziałeś jak zdradza Cie z Weasleyem, to ona Ci wmówi, że tylko coś Ci się przywidziało. Hermiona może iść do niej, że jako chce z Tobą pogadać, podpyta ją, że widziała ich razem na mieście, a jak ona jej się przyzna, będziesz miał  pewność, że nie zrobi z Ciebie idioty.
-Masz jednak łeb. Ale po co Hermiona miałaby mnie szukać?
-Bo ja ją poprosiłem, żeby spytała Cie czy zostaniesz moim świadkiem.
-Ale ja już jestem Twoim świadkiem.
-Ale Pansy o tym nie wie, tak?
-No, tak.
-Wiecie, plan macie świetny świetny, ale ja chyba też mam coś do powiedzenia, nie?-zauważyła Hermiona.
-Dla brata tego nie zrobisz?-zapytał Draco.
-Dobra-Hermiona westchnęła i ubrawszy się teleportowała do domu Malfoy'a. W drzwiach stała Pansy i namiętnie całowała Rona. Pani Malfoy widząc siostrę męża szybko pożegnała Weasleya i wpuściła ją do salonu. Z początku tłumaczyła, że to nie tak, że oni tylko są przyjaciółmi, ale widząc wzrok byłej Gryfonki zaczęła mówić prawdę. 
-A on nie jest zbyt dobry w łóżku-zakończyła swoje łzawe opowiadanko o tym jak to Draco nie chce mieć z nią dzieci i nie poświęca jej czasu, a końcówką zaszokowała zapewne samą siebie. 
-Wiesz, Pansy. Może kiedyś nie bardzo lubiłam Draco, ale teraz zależy mi na nim i nie chce, żeby cierpiał. 
-Ale co ty możesz wiedzieć, skoro Twój idealny facet ma z Tobą dziecko, co? 
-Na pewno dużo więcej niż ty, bo  kiedy Draco zajmuje się Davidem widzę, że sam chce mieć syna.
-Ale on się nie nadaje na ojca. 
-Sama sobie teraz przeczysz. Ja już muszę lecieć, bo Harry na mnie czeka, a Tobie radziłabym przestać oszukiwać Draco-po tych słowach teleportowała się z powrotem do swojego domu, gdzie zastała Harry'ego i Draco, siedzących na dywanie wśród klocków i innych zabawek i bawili się z Davidem. 
-I?-zapytał Malfoy nie odrywając wzroku od zamku, który tworzył razem z młodym Potterem. 
-Całowała się z Ronem, jak stanęłam na Waszej posesji.-Wcisnęła mi, że musi sobie szukać kogoś, bo ty nie chcesz mieć dzieci i jesteś nie zbyt dobry w łóżku. 
-Taa, bo co może wiedzieć kobieta, która sypia ze mną raz na rok i od święta? Złoże jutro papiery do sądu. Będziesz moim świadkiem? 
-I adwokatem w jednej osobie. 
-Cudnie. Ale tak szczerze teraz. Wy nie chcecie od siebie odpocząć przed ślubem? 
-Muszę się przyzwyczajać do jej gadania, nie?-odezwał się Harry, za co dostał w tył głowy od Hermiony.-Za co? 
-Za żywota i niewinność-zaśmiał się blondyn.-Trzeba by Wam zorganizować wieczory, nie?
-Ja się w to nie bawię. Twój wieczór kawalerski zbyt został mi pamięci.
-A tam, bredzisz. Muszę jutro pogadać z Lovegood. Ponoć robi niezłe imprezy.

***

Pomimo, że Draco obiecał, że nie będzie ingerować w przygotowania do wieczoru kawalerskiego Harry'ego, to na dzień przed nim razem z innymi zorganizował prezent dla Pottera. W przypadku Luny, która organizowała wieczór panieński Hermiony nie było takich problemów. Malfoy sam rozmawiał z opiekunką do dzieci, którą chciał wynająć na ten wieczór. Musiał płacić podwójną stawkę, za to, że zostanie z Davidem do rana. 
Tego dnia Draco pilnował, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Hermiona i Harry byli przerażeni pomysłem blondyna. 
-Kochanie, a może gdzieś razem uciekniemy na ten wieczór, co?-zapytał Potter, zaczynając całować  szyję przyszłej żony. Hermiona przygotowywała się do wyjścia, a on od pół godziny czekał na Dracona.
-Harry, bo mnie rozmażesz-jęknęła, kiedy próbował pocałować ją w usta. Wywrócił oczami i zrezygnowany usiadł na łóżku. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Hermiona popatrzyła błagalnie na Harry'ego, który pokręcił załamany głową i wstał z łóżka.
-Hermiona, złaź już!-krzyknęła Luna, która wstała w holu razem z Lavender, Parvati i Julią Zabini. Obok nich stał Draco, Blaise, Seamsus i Neville. Szatynka zeszła do holu i od razu rzucił jej się w oczy strój chłopaków. Wszyscy mieli na sobie garnitury i krawaty.
-To co, chłopcy, do teatru czy do opery?-zaśmiała się Lovegood.
-Opera, a potem jakaś restauracja-odparł Malfoy z poważną miną.
-Tylko o dwudziestej drugiej w łóżkach. Hermiona specjalnie da Wam swoją sypialnie, prawda?
-I osobiście dopilnuję, żebyście napili się mleka przed snem-dodała dziewczyna.
-Wiecie, miło tak się z Wami gada, ale nasz prezent długo czekać nie będzie. Widzimy się o północy-oznajmił Malfoy i teleportował się razem z chłopakami. Dziewczyny wyszły chwilę po nich i od razu skierowały się do nocnego klubu.

(Dwie godziny do Wielkiej Niespodzianki)

-Mówię Wam. Malfoy to niezła dupa-oznajmiła Julia, kiedy wszystkie nie były w stanie trzeźwo myśleć i siedziały przy jednym ze stolików w klubie.
-Ale Hermiona tak na to patrzeć nie może, nie?-zauważyła Lavender.
-Ale Blaise też nie jest zły-stwierdziła Hermiona, która o dziwo nie była tak pijana jak jej koleżanki. Doskonale wiedziała, czym jutro mogłoby się to skończyć.
-Harry też niczego sobie-zaśmiała się Luna.-Hermiona może się wypowie. W końcu to ona za niego wychodzi, nie?
-Harry jest bardzo opiekuńczy i kochany.
-A jakim jest ojcem?
-Cudownym.
-To teraz, Hermionko odpowiesz nam na wszystkie nasze pytania, ale szczerze-oświadczyła Parvati.
-Jak Wam się układa w łóżku?-zapytała Julia, powodując na twarzy szatynki rumieńce.
-A jak ma się układać? Jest... dobrze. Więcej nie potrzebuje.
-Ważne, żeby on był, nie?
-Żebyś wiedziała.

-Ale Luna też jest śliczna-odezwał się Draco, siadając na trawie niedaleko muszli koncertowej . Oni nie byli tak pijani, jak dziewczyny, ale wypić trochę wypili.
-I Hermiona też-dodał Blaise.
-To moja siostra, debilu.
-Ale w siódmej klasie chciałeś ją przelecieć, nie?
-Ale tego nie zrobiłem. Ty też próbowałeś ją poderwać.
-Ta, wiecie, że zaraz Harry Wam walnie-zauważył Neville, na co wszyscy się zaśmiali, łącznie z głównym zainteresowanym.
-A jak Wam się układa w łóżku?-zapytał nagle Seamus, przez co Malfoy i Potter zachłysnęli się wodą, którą właśnie pili.
-Jest.. dobrze. Więcej nie potrzebuje.
-Ważne, że ona była, nie?
-Żebyś wiedział.

(Trzydzieści minut do Wielkiej Niespodzianki) 

-Wiecie, musimy się już zbierać, jeśli chcemy tam dotrzeć-zauważyła Luna.
-Ale najpierw prezent-Julia i Parvati przybiły sobie piątkę, po czym podały Hermionie małe pudełeczko, które szatynka niepewnie otworzyła. -Eliksir uciszający!-krzyknęły obydwie, widząc jej minę.

-Czas na prezent-oznajmił Malfoy podając Potterowi małą torebkę na prezenty. Czarnowłosy zajrzał do środka i wybuchnął śmiechem.
-Serio? Eliksir uciszający?
-Cieszymy się, że Ci się podoba.

(Dwie minuty do Wielkiej Niespodzianki)

-Nie no, nie wierzę-zaśmiał się Draco, widząc stan dziewczyn, które ledwo stały na nogach. Z nich wszystkich tylko Hermiona była w miarę trzeźwa. W miarę nie oznacza, że była doskonale myśląca.
-Ja to bym Ci, stary radził, żebyś przełożył ślub przynajmniej o jeden dzień-stwierdził Neville, klepiąc Harry'ego po ramieniu.
-Zastanawiam się, czy którakolwiek będzie pamiętała dzisiejszą noc-zamyślił się Harry.
-To wymaga głębszego zastanowienia.
-Zgodzę się.
-To zaczynamy niespodziankę-oznajmił Draco i odszedł kawałek. Po chwili wrócił trzymając coś w ręku. Wręczył Harry'emu jakąś kopertę i kazał otworzyć.
-Wy żartujecie, tak?
-Nie. Osiem dni spokoju w przepięknym hotelu na Kanarach. Opieką nad Davidem będziemy się dzielić i Wy nie macie co do gadania.
-Ale my wesele mamy dopiero jutro.
-Spokojna Twoja rozczochrana. To tylko taka wisienka na torcie, a torcik jutro. Znaczy dzisiaj i jak ktoś zaraz się nie położy się spać, to zaśnie na miejscu, albo, co gorsza z wesela nici. Wracamy do domu. Śpimy u Was jak co-poinformował Malfoy i wszyscy teleportowali się do domu przyszłych państwa Potter. Harry zabrał Hermionę do sypialni i położył do łóżka. Potem pokazał każdemu gdzie ma spać i sam położył się spać.

○○○
I jest kolejny rozdział, chociaż trudno mi było pisać, bo znów jestem chora. To już chyba mój zwyczaj. 
Co do rozdziału, to nawet mi się podoba. Jest w miarę długi, ale jest zdecydowanie za dużo dialogów, ale trudno. Zapewne już się domyślacie, co będzie w kolejnym i powiem Wam, że pojawi się przed 6.10. Zależy czy będę miała dużo do nadrobienia, ale zapewne tak, więc będę się starać pisać nawet  po nocach, bo zależy mi, żeby rozdział szybko się pojawił. 

Pozdrawiam,
Alex_x. 

niedziela, 22 września 2013

Amore amisit, recuperavit.

Amore amisit, recuperavit, czyli dowód ma to, że Alex_x potrafi.
Otóż jest to kolejna miniaturka, ale ta jest ''nieco'' krótsza, ponieważ założyłam się ze znajomymi z klasy, że nie napiszę nic co będzie miało mniej niż 5 stron w Wordzie. Przez cały czas zastanawiałam się jak napisać coś, czego jeszcze nigdy się nie pisało. Co ja mam poradzić, że nie potrafię napisać wypracowania na jedną stronę, tylko na cztery? No, ale jeśli ktoś zwątpi w mój talent, może przeczytać te cudeńko. Według mnie cudeńko, bo mi się podoba. 

Zapraszam. 

○○○

Życie nie jest proste, choć często może się tak zdawać. Dla Harry'ego Potter, Wybrańca, który uratował świat nie jest i nigdy nie było. W trakcie wojny stracił miłość swojego życia i dziecko, które kochał, choć jeszcze się nie narodziło. Dla ich bezpieczeństwa przeteleportował ich do Los Angeles. Zostawił ich na lotnisku, żeby, w razie jakiejś sytuacji nie zdradzić gdzie są. Nie wiedział czy kiedykolwiek znów ich zobaczy. Czy kiedykolwiek będzie mógł je przytulić. Tak, Harry Potter miał córkę. Wiedział tylko, że żyje i ma na imię Julia. Nic więcej. Może i kiedyś wygrał bitwę, ale wojnę przegrał. Wojnę o swoją rodzinę. A trzeba Wam wiedzieć, że Wybraniec miał żonę, którą poślubił dwa miesiące po ukończeniu szóstej klasy. Minęły cztery lata od wojny. Pięć lat bez swojej rodziny. Bez marzeń i planów na przyszłość. W jego życie weszła monotonia. Praca, dom, praca, dom. Przychodził weekend, przychodził też bar, w którym próbował zapomnieć. Nie potrafił. Od czterech lat nie potrafił. Nie chciał. Wciąż na palcu widniała obrączka.
Nadszedł piątek. Kolejny piątek. Wszyscy w departamencie przestrzegania prawa zaczęli zbierać się do domu. Harry właśnie wychodził ze swojego biura. Chciał już tylko wrócić do domu. Szedł korytarzem do windy. Stała tam. Widząc jego przykucnęła obok małej dziewczynki z czarnymi, kręconymi włosami i coś szepnęła. Uśmiechnęła się do niego. Dziewczynka podbiegła do niego, a kiedy przykucnął przed nią, rzuciła mu się na szyję. Przytulił ją do siebie, uśmiechając się. 
-Tata-ucieszyła się dziewczynka. 
-Moja malutka córeczka. Tęskniłem za Tobą. 
-Ja też.
-A ze mną się już nie przywitasz?-odezwała się szatynka. Mężczyzna podniósł się dalej trzymając córkę w objęciach. Podszedł do kobiety i pocałował w usta. 
-Fuj-przerwała Julia.
-Fuj? Ale gdyby nie te fuj Ciebie by nie było-oznajmiła szatynka. 
-Właśnie-poparł ją Harry.-Teraz już w końcu stworzymy rodzinę, prawda? 
-Naszą własną, kochanie.
-No, a wystarczyło ją tu tylko ściągnąć-usłyszeli głos pewnego blondyna, który sprowadził panią Potter z powrotem do Londynu. Odwrócili się w stronę jego gabinetu, a on stał oparty barkiem o framugę drzwi. -Swoją drogą. Granger, znaczy teraz już Potter to naprawdę trudna istota. Przez pół roku musiałem dowiadywać się gdzie pracuje-oznajmił Draco Malfoy.-Tak na przyszłość. Nigdy, ale to przenigdy go nie zostawiaj. On jest nie do wytrzymania bez Ciebie-zaskarżył Hermionie. 
-Nie zostawię go już. 
-No, ja mam taką nadzieję-stwierdził Potter i razem ze swoją rodziną teleportował się do domu przy Grymmauld Place, gdzie zamieszkali całą trójka. Już po roku ich rodzina powiększyła się o kolejnego Pottera, którym był ich syn, James. Od tamtego czasu Harry i Hermiona żyli długo i szczęśliwie, nie patrząc na przeszłość, a przyszłość, która teraz stała otworem wraz ze szczęściem. 
Koniec!
Happy End!

<<○○○>>
Lubię Happy End'y, dlatego ta miniaturka taka jest. Pewnego dnia pojawi się też ona na Całkiem inaczej, ale na razie już tam nie wstawię miniaturek, bo jest ich za dużo.  Przy okazji. Dziś są 26. urodziny Toma Feltona, więc życzę mu wszystkiego najlepszego.  Jemu, jak i ludziom urodzonym dzisiaj. Najlepsze życzenia, kochani. 
Tytuł notki ''Amore amisit, recuperavit'' pochodzi z łaciny i oznacza ''Kocham, straciłem, odzyskałem'', czyli coś co świetnie nawiązuje do treści. 
Mam nadzieję, że Wam się podoba. 

Pozdrawiam, 
Alex_x.

sobota, 21 września 2013

Rozdział 5 (28)

Święta przyszły bardzo szybko. Nim ktokolwiek zdążył się obejrzeć sklepy zostały oblężone przez ludzi robiących  zakupy świąteczne. Hermiona musiała siłą wyciągnąć Harry'ego do sklepu, ale ten nawet tam marudził, że nie wie co tu robi. Jeszcze zanim weszli do sklepu jęczał, że chce zostać w samochodzie, jednak dziewczyna była nieugięta. Pansy i Draco mieli przyjść dzisiaj na kolację i zajmowali się teraz Davidem. Po pół godzinie Granger, ku wielkiej radości Pottera podeszła do kasy. Jednak widząc kolejki przy kasie zrzedła mu mina. Stanął za Hermioną i złapał w talii. Już po dziesięciu minutach stania, miał dość i chciał krzyknąć na cały sklep, ale wiedział, że uznaliby go za wariata.
Kiedy wrócili do domu, Potter odetchnął z ulgą. Przed 14 w ich domu zjawił się Draco i Pansy razem z Davidem. Hermiona i Pansy zajęły kuchnię, a Harry i Draco rozsiedli się w salonie. David siedział na kolanach u swojego ojca, a Malfoy rozmawiał z Potterem i bawił się z jego synem. 
-Nie myślałeś z Pansy o swoim dziecku?-zapytał po pewnej chwili czarnowłosy.
-Ona nie chce nawet o tym słyszeć. Może się zająć Davidem, ale swoich nie chce mieć. Mam wrażenie, że ona ze mną jest tylko ze względu na moje nazwisko. Dla tego tak śpieszyło jej się do ślubu.
-Ale może tak Ci się tylko wydaje.
-Stary, mój pracownik widział ją z Weasleyem. Z WEASLEYEM. I nie wyglądało to jak zwykłe spotkanie.
-Ale Pansy?
-Nigdy nie myślałem, że będzie mnie zdradzać. Ale w sumie, to nawet pięć lat temu nie pomyślałbym, że  będę ojcem chrzestnym Twojego syna i będę się z Tobą dogadywał.
-Też racja.
-Podobno znaleźli moich rodziców. Nikt nie pomyślał o najbardziej oczywistym miejscu.
-Czyli gdzie?
-W Malfoy Manor. Wiesz, ta rezydencja jest chroniona ciężkimi zaklęciami, które trudno złamać i tylko ktoś z krwią Malfoyów może tam wejść. Po świętach aurorzy chcą ich zgarnąć.
-Przynajmniej tyle.
-Taa...

***
Stół wyglądał całkiem inaczej. Niebo przybrało kilka godzin temu  ciemno-niebieską barwę, a chodniki znów zostały przykryte śniegiem. Rodziny zbierały się w salonach, albo jadalniach na wspólnej kolacji, która miała być odmianą wszystkich kolacji w roku. Do domu Harry'ego i Hermiony przybyli już ostatni goście, którymi rodzice Pottera. Draco, Pansy, Hermiona, Harry, James, Lily, Syriusz i David siedzieli w salonie i jedząc kolacje rozmawiali o wszystkim. W pewnej chwili Harry podniósł się z miejsca, zwracając na siebie uwagę.
-Chciałbym coś ogłosić-oznajmił, a wszyscy spojrzeli na niego uważnie.-Ja i Hermiona chcemy wziąć ślub jeszcze w styczniu i każdy jest oczywiście zaproszony...-kiedy chciał coś jeszcze powiedzieć w salonie zmaterializował się mężczyzna z kancelarii Malfoya. Poprosił go na moment do biura i przeprosiwszy wszystkich zebranych teleportował się z Draconem. Blondyn wrócił po dziesięciu minutach. Nie był już jak wcześniej, ale teoretycznie nikt tego nie zauważył. Po kolacji każdy zaczął zbierać się do siebie. Kiedy młodzi Malfoy'owie, Draco dyskretnie wręczył Hermionie jakąś kopertę. Widząc jej pytające spojrzenie, skinął lekko głową. Hermiona i Harry położyli się spać po dwudziestej drugiej. Granger jednak nie potrafiła zasnąć i zeszła do kuchni. Wciąż zastanawiała się o co chodziło Draconowi, ale bała się otworzyć kopertę. Po chwili otworzyła ją  i zaczęła czytać list, który znajdował się w środku. Nie mogąc uwierzyć w jego zawartość schowała twarz w dłoniach. Pozwoliła łzom płynąć po jej policzkach. Po chwili poczuła jak ktoś ją obejmuje i przytula do siebie.
-Co się stało, skarbie?-usłyszała szept Harry'ego obok swojego ucha.-Nie płacz, maleńka.
-Czy ja na prawdę muszę mieć takiego pecha?
-Co jest?-zapytał ponownie, a Hermiona podała mu list, który przed chwilą sama czytała.
Do Hermiony Granger i Dracona Malfoy'a. 
Z dniem 20 grudnia, państwo Malfoy spisali swój testament i ostatnią wolę. Ostatnią wola państwa Malfoy było, aby ich dzieci poznali prawdę, którą, przed kilkoma laty chcieli zataić ze względu na ich bezpieczeństwo.  Osiemnaście lat temu, państwo Malfoy oddało swoja córkę małżeństwu Grangerów, którzy mieli się nią zająć i zapewnić bezpieczeństwo w najgorszych czasach w świecie czarodziei. 
23 grudnia Narcyza i Lucjusz Malfoy zmarli w wyniku złamania przysięgi wieczystej zawartej z Balletrix Lestrange. Prosimy o przyjęcie naszych najszczerszych kondolencji. Prosimy również o przybycie do Magicznej Kancelarii Notarialnej, mieszczącej się przy King's Road 24.
Z poważaniem, Alexander High. 
Harry przytulił Hermionę jeszcze bardziej do siebie, pozwalając, aby moczyła jego koszulkę.
-Nie płacz, słoneczko-szepnął.
-Oni całe życie mnie okłamywali.
-Zrobili to, żebyś była bezpieczna. Ja też, gdyby Davidowi coś groziło, tak bym zrobił. I ty zapewne też.
-Ale...
-Nie zauważyłaś, że Draco jest za bardzo przywiązany do naszego syna?
-A co do tego wszystkiego ma David?
-To, że jest Twoim synem i jeśli Draco jest Twoim bratem, to oboje czują do siebie jakąś więź. Tak jak ty i on.
-Dobra, może tak. Ale co ja mam teraz zrobić?
-Po pierwsze to porozmawiać z Draco.
-A potem?
-A potem, to już samo pójdzie.
-Ale nie zostawisz mnie, prawda?
-Nawet o tym nie myślę. Kiedyś Ci już powiedziałem, że kocham bez względu na to kim jesteś, a jaka jesteś.
-Dziękuje, że jesteś.
-Nie dziękuj. Jestem tu, bo nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Kocham Cie, wiesz?
-A ja Ciebie.

***
Hermiona spotkała się z Draconem w jednej z kawiarni w centrum Londynu, dwa dni po świętach. Oboje nie wiedzieli co mają myśleć na temat tego listu, ale Malfoy sprawdził wszystko. Obaj, razem z Harry'm przeszukali dokładnie archiwa ministerstwa. Znaleźli dokładnie to, czego szukali. Hermiona i Draco rzeczywiście byli rodzeństwem. Bliźniakami, ale ona była szatynką, a on blondynem. Różnili się pod względem fizycznym, ale pod względem psychicznym, cały czas znajdywali podobieństwa. Oboje pogodzili się z myślą, że są rodzeństwem i już nawet przestali mówić o przeszłości. Żyli, jakby wiedzieli o tym od urodzenia. Jakby nikt ich nigdy nie rozdzielił. Pogrzeb państwa Malfoy odbył się 30 grudnia. Po nim Hermiona za namową Dracona zmieniła swoje nazwisko na Malfoy, co wiązało się z dużą ilością skandali. Prorok Codzienny nie przestawał pisać o pokrewieństwie dwóch odwiecznych wrogów. Kiedy relacje pomiędzy rodzeństwem znalazły dobry tor, małżeństwo Dracona zaczynało polegać w gruzach. Blondyn sam nie wiedział dlaczego. Mógłby spodziewać się ze strony żony wszystkiego, ale nie tego, co zobaczył wchodząc do swojej sypialni. 3 styczeń miał wrócić trochę później z pracy, ale zdołał załatwić wszystko wcześniej i trzy godziny wcześniej wrócił do domu. Stanął w drzwiach sypialni, a to co w niej zobaczył wywróciło jego życie. Teleportował się do domu Hermiony i Harry'ego.

<<<>>>
Kolejny rozdział, który pisało mi się łatwiej niż pozostałe. Nie będę się tu rozpisywać. 

Pozdrawiam, 
Alex_x.

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4 (27)

   Od czasu, kiedy Hermiona wyprowadziła się od Harry'ego minęły dwa miesiące. Przez cały czas Harry chodził jak podtruty. Nie odzywał się do nikogo, chyba, że zachodziła już taka potrzeba. Gdy wracał do domu, zamykał się w nim i nie wychodził. Widywał ją w pracy i na zabraniach. Była inna. W jej oczach nie było już wesołych iskierek. On przyjął posadę ministra, ale nie miało to dla niego takiego znaczenia.  Był piątek. Tego dnia w Ministerstwie odbywał się bal charytatywny, na który zaproszeni zostali wszyscy pracownicy. Wszyscy się  też zjawili. Pomimo, że Harry nie miał na to ochoty, został zmuszony, pod presją rodziców. Nie miał na to ochoty, ale poszedł. Przez cały wieczór siedział przy stoliku i popijał jakieś drinki. Pojawiła się również Skeeter, która nawet po groźbie Harry'ego, że wyda Ministerstwu, iż jest nielegalnym animagiem, nie napisała sprostowania swojego artykułu. Chłopak dał sobie spokój, bo wiedział, że nie ma już na co liczyć.
   Hermiona przez cały czas, w którym nie była już z Harry'm zmieniła swoje życie. Zajęła się pracą, dzieckiem, kupiła mieszkanie niedaleko centrum Londynu. Przez cały bal ona i Harry zbierali się w sobie, żeby porozmawiać, ale żadne nie miało odwagi.
Następnego dnia wszyscy pracownicy mieli wolne. Ten dzień nie zapowiadał się szczególnie dla Hermiony. Była 14, a ona siedziała przy stole w kuchni. Nie spodziewała się niczego. Miała się spotkać z Pansy, która miała zjawić się u niej lada chwila. Ona i Draco pogodzili się dość szybko, a ona nie robiła żadnych problemów. Uwierzyła mężowi i razem z nim wspierała Hermionę. Pojawiła się w jej domu pięć po. Popijając herbatę, rozmawiały na wszystkie tematy, dopóki nie zadzwonił telefon Granger. Odebrała go i słysząc, to co miał do powiedzenia jej rozmówca, zamarła.
-Co jest?-zapytała Pansy widząc stan szatynki.
-Pansy, mogłabyś zając się Davidem?
-Jasne, ale co się stało?
-Harry jest w szpitalu.
-Co mu się jest?
-Nie wiem. Powiedzieli, że to pilne, żebym przyjechała.
-To już. Ja wezmę kilka rzeczy małego i pójdę z nim do siebie.
-A Draco?
-Draco wręcz kocha swojego chrześniaka.
-Dziękuje.
-Idź już-Hermiona ubrała kurtkę i wyszła szybko z domu. Jak na złość samochód nie chciał jej odpalić, więc teleportowała się pod jeden z mugolskich szpitali w Londynie. W recepcji kobieta powiedziała jej, że czeka na nią lekarz. Zaprowadziła ją do gabinetu lekarza, którym był brunet po czterdziestce.
-Co z nim?-zapytała, kiedy tylko mężczyzna kazał jej usiąść.
-Nie będę pani oszukiwać. Dobrze nie jest. Najgorzej też nie.
-Co mu właściwie jest?
-Jak na razie podtrzymujemy go w śpiączce. Wiedziała pani, że pan Potter jest chory?
-Nic mi nie powiedział.Wiem tylko, że czasami bolała go głowa. Robił jakieś badania, ale nic nie wyszło.
-Pan Potter choruje na rzadką chorobę.
-Da się to wyleczyć?
-Da się, ale trzeba tego chcieć. Jego lekarz prowadzący twierdzi, że on się leczył, ale od czterech miesięcy w ogóle się nie zjawiał. Teraz, aby go leczyć potrzebna jest zgoda jego rodziny. Po wybudzeniu ze śpiączki, nie będzie pamiętał niczego z przed pół roku. Ważne będzie dla niego, żeby ktoś przy nim był. Tak, żeby mógł sobie wszystko przypomnieć. 
-Mogę do niego iść?
-Naturalnie-Hermiona wyszła z gabinetu razem z lekarzem, który zaprowadził ją sali, gdzie leżał Harry. Usiadła na krześle obok jego łóżka, a po jej policzkach poleciały łzy. Zacisnęła rękę na jego ręce. 

***
Przez dwa tygodnie Harry nie wybudził się ze śpiączki. Jego lekarz prowadzący ze Świętego Munga postanowił przenieść go na swój oddział. Przez cały ten czas Hermiona siedziała obok niego czekając aż się obudzi. Pansy zajmowała się Davidem. W pracy Granger wzięła wolne, ale i tak nikt nie pytał o szczegóły. Wszyscy wiedzieli, że jest jej ciężko. Nikt nie próbował nawet powiedzieć, że wie co czuje, bo czuli, że to jej nie pomoże. Siedziała przy jego łóżku i cały czas ściskała jego rękę.
-Obudź się, proszę-wyszeptała, a po jej policzkach po raz kolejny zleciały łzy. 
-No przecież nie śpię-usłyszała zachrypły głos Potter i szybko podniosła głowę. Widząc lekki uśmiech na jego twarzy, wtuliła się w niego. 
-Wiesz jak się o Ciebie bałam?
-Teraz walniesz mi wykład na temat tego, że powinienem się leczyć, prawda?-zapytał głaszcząc Hermionę po włosach i tuląc ją mocniej. 
-Nie. Będziesz spał na kanapie. 
-Wrócisz do mnie? 
-Być może. Ale na razie musisz u mnie pomieszkać, bo ktoś musi pilnować, żebyś się leczył. 

***
Po tygodniu Harry wyszedł ze szpitala i zamieszkał u Hermiony, która postanowiła wrócić do niego, ale chciała potrzymać go w niepewności i nic mu nie mówiła. Potter, tak jak obiecała mu Granger, spał na kanapie, co często skutkowało bólem kręgosłupa. Przez cały czas szatynka pilnowała, żeby chłopak brał odpowiednie leki i chodził na kontrole co dwa tygodnie. W ciągu dwóch miesięcy jego choroba zaczęła powoli ustępować i mógł wrócić do pracy. Pewnego piątkowego wieczoru, do mieszkania Hermiony przyszła Pansy z Draconem. Przez cały wieczór wszyscy się śmiali i żartowali ze wszystkiego. Zjedli razem kolacje, a po dwudziestej drugiej goście wrócili do siebie. Hermiona weszła do kuchni chcąc pozmywać, jednak uprzedził ją Harry. 
-Ty się chyba chcesz podlizać, nie?-zauważyła uśmiechając się do niego promiennie. 
-Może. Za dwa dni Gwiazdka. 
-Pamiętam. Mam dla Ciebie fajny prezent. 
-Jeśli fajny to ja go chcę już dzisiaj. 
-W drodze wyjątku mogę Ci go dać teraz.
-Nie mogę się doczekać-oznajmił, wycierając ręce o ścierkę, aby za chwilę znalazły się one na  talii szatynki.  Dziewczyna była od niego o głowę niższa i musiała stanąć na palcach, żeby go pocałować. Chłopak chwycił ją na ręce i posadził na blacie kuchennym.-Kocham Cię-szepnął tuż przy jej ustach i pocałował. 
-A ja Ciebie-odpowiedziała między pocałunkami. 
-Wróć do mnie.
-Już wróciłam. Wcale nie musiałeś tu mieszkać. 
-Sprytna jesteś. 
-Przecież wiem. 

***
Jest nowy rozdział. Sama nie umiem uwierzyć, że udało mi się go tak szybko napisać.  Przepraszam, że nie dodałam go na czas, ale myślałam, że już jest, bo ustawiłam na automatyczną publikację, ale kuzynka dobrała mi się do laptopa i usunęła post. (Znowu) 
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Przypominam, że wczoraj ukazała się miniaturka i zachęcam do czytania i komentowania. 


Pozdrawiam,
Alex_x.

sobota, 14 września 2013

Miniaturka 3.

Mąż. 

Hermiona siedziała przy stole Gryffindoru i jadła obiad. Był piątek. Przez cały dzisiejszy dzień, wszyscy uczniowie rozmawiali o jutrzejszym balu pożegnalnym siódmych klas. Hermiona, jak i kilka innych dziewczyn, nie miały ochoty na plotkowanie o sukienkach, czy makijażu. Dzisiaj nie miała ochoty na żadne rozmowy, ale jak zwykle Astoria Greengrass chciała dowiedzieć się, kto jest jej mężem. Ona cały czas ją ignorowała, jednak Ślizgonka nie dawała za wygraną. Wychodziła właśnie z Wielkiej Sali, gdy spotkała jakiegoś piąto-rocznego Krukona.
-Hermiona Granger, prawda?-zagadnął do niej, a gdy kiwnęła głową, kontynuował:-Ktoś kazał mi przekazać Ci, że masz jutro czekać przed Wielką Salą o 13.
-Kto?
-Zabronił mi mówić.
-Dziękuję-powiedziała i odeszła do swojego dormitorium.

***
Następnego dnia obudziła się kilka minut przed śniadaniem. Szybko się ubrała i zeszła do Wielkiej Sali. Przez cały wczorajszy dzień myślała nad tym, czy iść dzisiaj na to spotkanie z nie wiadomo kim, czy odpuścić sobie. Doszła do wniosku, że warto sprawdzić, kto chce się z nią zobaczyć, więc równo o 12 stała przez Wielką Salą i czekała. Po paru minutach poczuła jak ktoś obejmuje ją w talii i całuje w policzek. Uśmiechnęła się do siebie i odwróciła w stronę czarnowłosego chłopaka. Gdy tylko ujrzał jej oczy pocałował ją z namiętnością.
-Tęskniłem za Tobą jak cholera-wyznał opierając czoło o jej.
-Ja za Tobą też-odpowiedziała.
-A za mną?-zapytał blondyn, który stanął obok nich.
-Za tobą też.
-Księżniczko moja, z kim idziesz na bal?-odezwał się czarnowłosy.
-Z nikim.
-Nie ta kwestia. Powinnaś odpowiedzieć, że ze swoim księciem.
-Dobrze, książę. Z Tobą, zadowolony?
-I to jak. Musimy jeszcze pogadać z Dumbledorem. Zobaczymy się o 15:50 pod Wielką Salą, kotek?
-Jasne.
-Tęskniłem, wiesz?
-Ja za Tobą bardziej.
-Chciałabyś. Kocham Cię, misia.
-Ja Ciebie też.

***
Dziesięć minut przed szesnastą Hermiona, ubrana w czarną sukienkę do połowy uda i czarne szpilki, zeszła przed Wielką Salę, gdzie czekał na nią jej książę w czarnym garniturze. Uśmiechnął się na jej widok i pocałował w usta. Złapawszy za rękę wprowadził ją do Wielkiej Sali, gdzie wszystkie oczy zwróciły się ku nim. W następnej chwili przez salę przeszła lawina szeptów, kiedy chłopak pocałował szatynkę. Tego wieczoru Ślizgoni nie mieli już odwagi odezwać się do Gryfonki. 
Nazajutrz wszyscy uczniowie wracali do domów na wakacje. Hermiona siedziała z Luną w jednym z przedziałów i rozmawiały o czymś. W pewnej chwili do przedziału wszedł Theodor Nott i Astoria Greengrass. Gryfonka na ich widok przewróciła oczami .
-Czego?-warknęła do nich. 
-Porozmawiać, Granger-odpowiedział chłopak. 
-Nie sądzę, że mamy o czym. 
-A ja jednak sądzę. 
-To mów szybko i zejdź mi z oczu. 
-Myślisz, że jak wyszłaś za Harry'ego Pottera to wszyscy będą robić to co chcesz? Mylisz się, bo dalej jesteś nic nie wartą szlamą. 
-Powtórz, Nott-usłyszeli czyiś głos tuż za plecami Ślizgona.-Że niby kim jest moja żona?
-Każdy wie, że to nic nie warta szlama-stwierdził, za co dostał pięścią w nos od samego Harry'ego Pottera. -Nazwij ja jeszcze raz tak, a moja różdżka z chęcią Cie zabije-warknął i wyrzucił Ślizgona za drzwi. Sam usiadł obok Hermiony, a naprzeciwko nich Draco Malfoy, który przytulił do siebie Lunę. Wybranic wtulił się w Hermionę i pocałował ją. 

***
(Trzynaście lat później)
Harry Potter, ubrany w szatę aurora wszedł do salonu swojego domu, gdzie mieszkał razem z żoną i dwójką synów. Jeden z nich, dwunastoletni James, był na drugim roku w Hogwarcie. 
-Hermiona, już jestem!-krzyknął, a na schodach momentalnie pojawił się trzyletni chłopczyk z czarnymi włoskami i czekoladowymi oczkami. Harry szybko wszedł na piętro, na którym stał synek i chwycił go na ręce. Razem z Hermioną byli dumni ze swoich synów. Co prawda James wyrósł na kopie ojca, ale kobieta kochała go równie mocna, co młodszego syna, Dracona. Draco Malfoy był jego ojcem chrzestnym i razem z Luną byli częstymi gośćmi w ich domu. Malfoy'owie mieli dwójkę dzieci. Córkę, Margaret, która była w wieku Jamesa i sina Harry'ego, który miał pięć lat. Malfoy i Potter w dowód swojej wiecznej przyjaźni nazwali synów imieniem przyjaciela. Ich żony wcale nie protestowały, bo doskonale wiedziały, ile obaj mężczyźni sobie zawdzięczają.-Gdzie mama?-zapytał Harry.
-W sypialni. Śpi i ja też spałem, ale już mi się nie chciało wstałem-odpowiedział malec i razem z ojcem ruszyli do sypialni. Harry i Hermiona byli zgodnym małżeństwem i rzadko się kłócili. Ale jeśli już, to zazwyczaj były to nic nie znaczące sprzeczki, które kończyły się w sypialni. W konsekwencji czego urodził się Draco, a za trzy miesiące na świat ma przyjść ich córeczka, która od chwili, gdy Harry dowiedział się o niej, stała się jego oczkiem w głowie. Chłopiec wgramolił się pod kołdrę obok mamy i przytulił do niej. Potter szybko się przebrał i położył obok żony, którą przytulił. Kochał swoją rodzinę ponad życie. Nigdy nie żałował dnia, w którym zaprosił Hermionę na randkę, ani dnia, w którym wzięli ślub.
Po trzech miesiącach urodziła się Julia Potter, która była księżniczką tatusia. Harry zajmował się nią tak samo, jak Jamesem czy Draco. Jednak, kiedy Julia szła do Hogwartu, stresował się bardziej niż przy synach. Był dobrym ojcem i każdy to widział. Wszyscy wiedzieli, że za rodzinę jest gotowy oddać nawet życie. Hermiona była szczęśliwa patrząc na swoją rodzinę. Często chciało jej się śmiać, kiedy widziała wybuchy swojego męża, który był nadopiekuńczy w stosunku do Julii. Ale nawet pomimo natłoku codzienności, nie zapominali o tym, co było ważne w życiu, czyli o miłości, która rosła z każdym dniem. Do śmierci byli szczęśliwym małżeństwem, a ich dzieci, mimo kłótni, byli zgodni i trzymali się razem. Draco i James, tak jak przyrzekli ojcu, opiekowali się siostrą i wspierali ją w trudnych chwilach, kiedy jej mąż nie mógł nic poradzić. Hermiona i Harry nawet po śmierci byli dumni ze swoich dzieci.

Koniec

***
... Co tu dużo pisać? Podoba mi się ta miniaturka. Właśnie dziś zorientowałam się, że rozdział 4 nie został opublikowany, a tylko usunięty, dzięki mojej kuzynce, która, po raz kolejny dobrała się do mojego laptopa. Dlatego na kolejny rozdział ukaże się dopiero 15.09 lub 16.09. Przepraszam. Zapraszam Was do wzięcia udziału w głosowaniu. 

Pozdrawiam,
Alex_x.

Wstęp do miniaturki.


Czas akcji: Czerwiec, rok po wojnie. 
Miejsce akcji: Hogwart
Główni Bohaterzy: Harry Potter, Hermiona Granger, Luna Lovegood, Draco Malfoy.
Bohaterzy drugoplanowi: Theodor Nott, Blaise Zabini, Ginny Weasley, Albus Dumbledore, Severus Snape, i inni. 
Opis głównych bohaterów: 
Hermiona Granger: ambitna Gryfonka, najmądrzejsza czarownica od czasów Roveny Ravenclaw. Przyjaciółka Luny Lovegood. 
Harry Potter: cyniczny i wredny Ślizgon, znany jako Wybraniec, który pokonał Czarnego Pana. Przyjaciel Dracona Malfoy'a i Blaise'a Zabiniego. 
Draco Malfoy: cyniczny i arogancki Ślizgon, pomimo nalegań ojca nie został Śmirciożercą, a pomógł Wybrańcowi. Jest najlepszym przyjacielem Harry'ego Pottera i Blaise'a Zabiniego. 
Luna Lovegood: miła i ambitna Krukonka. Przyjaciółka Hermiony Granger.

Wstęp: Wojna dobiegła końca, a świat czarodziei wraca do normy. Hermiona Granger wraca do Hogwartu, aby powtórzyć siódmą klasę. Dla wszystkich jest szokiem, że panna Granger nie jest już taka jak wcześniej. Nikt nie wiedział co wydarzyło się w te wakacje, ani jaki będzie tego finał. Pewnego dnia ktoś zauważa na jej palcu obrączkę ślubną. Informacja o tym, że Granger nie jest już panną roznosi się bardzo szybko. Ona sama nie odpowiada na pytania o swojego męża. Kim okaże się wybranek Gryfonki? Tego dowiecie się już 14.09.2013 r.  o godzinie 19:00. 

Alex_x.

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 3 (26)

   Hermiona właśnie weszła do swojej sypialni, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Zeszła szybko na dół i je otworzyła. W progu stał Draco Malfoy. Po jego minie można było wywnioskować, że w najlepszym nastroju to on nie jest.
-Gdzie jest ten pieprzony wybawca świata?-zapytał, kiedy tylko przywitał się z Granger.
-Śpi.
-Ja czekam, a on sobie śpi? Chociaż raz mógłby okazać trochę powagi.
-Zaraz go obudzę.
-Nie trzeba. Mogę go zamordować, nawet jak śpi.
-Ej, opanuj się.
-Jak mam się opanować, skoro przez tego kretyna moje małżeństwo wisi na włosku?
-A przepraszam. Co mój narzeczony ma do TWOJEGO małżeństwa?
-Może gdyby nie to, że potwierdził Skeeter, że mam z Tobą romans, a Twój syn jest również mój, to nic.
-Żartujesz, tak?
-No wybacz, ale nie.
-Skąd to wiesz?
-Z Proroka Wieczornego-oznajmił i podał szatynce gazetę. Ta szybko przeczytała artykuł Rity Skeeter, a kiedy skończyła usiadła z wrażenia na schodach. Mogła się spodziewać wszystkiego. Dosłownie. Ale nie tego, że Harry zaprzeczy, że jest ojcem ICH dziecka. Zaczęła się już wszystkiego domyślać.
-Draco, ja coś z tym zrobię.
-Wszystko dobrze?
-Dobrze? Mój narzeczony zaprzeczył, że jest  ojcem naszego dziecka. Nic nie jest dobrze. Nic.
-Może powinniście dać sobie na razie przerwę,co?
-Że też ja na to nie wpadłam. Draco, proszę Cię.
-Czego tak krzyczycie?-w tym momencie w holu pojawił się Harry. Hermiona odwróciła od niego głowę, kiedy próbował ją pocałować.-O co Ci chodzi?
-Nie odzywaj się do mnie.
-Weźże mi powiedz o co Ci chodzi.
-Nienawidzę Cię! Tak bardzo mnie kochasz, że posądzasz o zdrady?!
-Co?
-A ogłuchłeś?! Harry, ja sądzę, że to nie ma sensu. Nas już nic nie łączy i szczerze to nigdy nie łączyło.
-Nie pieprz. Mamy przecież syna! To nas łączy, nawet jeśli mnie nie kochałaś!
-Ale przecież David nie jest Twoim synem. Bo w końcu, tylko w świecie czarodziei można zajść w ciąże, z kimś z kim się nawet nie całowało.
-Hermiona,...
-Harry, z nami koniec.
-Proszę Cię.
-Nie masz już o co-oznajmiła Hermiona i weszła szybko po schodach.
-Po co mnie do tego mieszasz?-zapytał Draco.
-O co Ci chodzi?
-O to, że na dzisiejszej konferencji oskarżyłeś mnie o romans z Twoją narzeczona i o to, że TWÓJ syn jest MOIM.
-Właśnie temu zaprzeczyłem, a nie potwierdziłem. Nie rozumiesz, że jak Skeeter coś sobie ubzdura to na dobre?  Ty tego nie wiesz?
-Ja Pansy przekonam, ale ty Hermiony już nie.
-Co ja mam zrobić?
-Stary, nie wiem. Hermiona to trudna dziewczyna i oboje wiemy o tym doskonale. Spróbuj przekonać Skeeter, żeby napisała sprostowanie i przeprosiła publicznie Hermionę, to może wybaczy.
-Jak mam ją niby przekonać, bystrzaku?
-Pracujesz w biurze aurorów czy nie? Muszę lecieć. Co do sprawy, to ją załatwimy jutro. Ja mam czas. Do jutra.
-Cześć-Draco teleportował się zostawiając Harry'ego samego. Po kilku chwilach do holu zeszła Hermiona ze swoją walizką i Davidem na rękach. Potter patrzył tępo przed siebie. Granger ściągnęła z palca pierścionek zaręczynowy i wręczyła go chłopakowi, który patrzył na nią teraz błagalnym wzrokiem.-Hermiona, błagam. Nie rób mi tego-szepnął, kiedy dziewczyna prawie już wychodziła.
-O co ty mnie błagasz? Sam wybrałeś.
-Ja tego nigdy nie powiedziałem. Wiem, że David jest moim synem.
-Harry, nie. Ja już postanowiłam. Może kiedyś dam Ci szanse, ale na razie muszę  to przemyśleć.
-Pozwól mi przynajmniej widywać się z Davidem.
-Sam...
-Hermiona, ja wcale tak nie powiedziałem.
-Harry, daj mi to przemyśleć. Ja na razie nie chce Cię widzieć. Przepraszam-szepnęła i teleportowała się. Harry siedział nadal na schodach i wpatrywał w miejsce, w którym zniknęła Hermiona z Davidem. Uderzył ręką w ścianę, chcąc udowodnić sobie, że to tylko zły sen, jednak zabolało go to. Łzy same pociekły mu po policzkach w momencie, gdy w holu zmaterializowały się dwie osoby. Lily i James popatrzyli na swojego jedynego syna z troską w oczach. Pani Potter podeszła do niego i usiadła obok.
-Czemu to wszystko musi się tak pieprzyć?-zapytał bardziej siebie niż kogokolwiek.
-Co się stało?
-Hermiona mnie zostawiła.
-Kochanie, ułożysz sobie życie. Z nią lub bez niej.
-Ale ja kocham tylko ją.
-Więc czemu Cię zostawiła?
-Bo w Proroku Skeeter napisała coś czego nie powinna.

○○○○
Rozdział taki trochę krótki, ale nie miałam na niego pomysłu. Nie wiem jeszcze, kiedy ukaże się kolejny, ale na pewno będę je dodawać regularnie. Mniej więcej tak w niedzielę. 

Pozdrawiam,
Alex_x.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Miniaturka 2.

 Stara/Nowa miłość. 
  Od wojny minął już rok. Harry Potter nadal był uznawany za Wielkiego Wybawcę Świata oraz Wybrańca. Mimo, że mógł przyjąć posadę aurora w Ministerstwie Magii, postanowił wrócić do Hogwartu razem z Ronem i Hermioną.
   Chłopiec, który przeżył dwukrotnie, siedział w jednym z foteli w Pokoju Wspólnym Graffidnoru. Przez cały czas, odkąd wojna dobiegła końca, nie było dnia, w którym nie myślałby o całym tym bagnie, w którym zginęło tak wiele czarodziei. Nie mógł się pogodzić, że przed niego Ci wszyscy ludzie tyle wycierpieli. Pomimo, że wszyscy powtarzali mu, iż nie nikt nie zginął przez niego, a w walce o lepsze jutro, obwiniał się. Miał wyrzuty sumienia, że przez niego Hermiona musiała cierpieć. Zbliżyli się do siebie, sami nie wiedząc kiedy.  Ona nie była dla niego już jak zwykła przyjaciółka. Chciał czegoś więcej i to często kłócił się z Ronem, który pomimo, że miał Lavender dalej ingerował w sprawy sercowe Hermiony. Rudowłosy miał za złe Harry'emu, kiedy ten powiedział, że Hermiona mu się podoba. Twierdził, że jest to tylko kolejna zachcianka słynnego Wybrańca. Harry nie podzielał jego opinii. Czuł, że to głębsze uczucie i nigdy nie chciałby skrzywdzić dziewczyny.
   Gdy wchodził do swojego dormitorium spotkał Hermioną. Zdobył się w końcu na odwagę i zatrzymał ją.
-Hermiona-zaczął, a widząc pytające spojrzenie dziewczyny kontynuował:-z kim idziesz na bal?
-Z nikim-odpowiedziała.
-A nie poszłabyś ze mną może?
-Chętnie.  
-Naprawdę?
-No, tak.
-To będę czekać jutro w Pokoju Wspólnym o 16:50.
-Okey-kiedy oboje trochę odeszli odwrócili się do siebie.
-Dobranoc-powiedzieli równocześnie i uśmiechnęli się. Po chwili zniknęli za drzwiami swoich dormitoriów. Harry rzucił się na łóżko i sam nie pamiętam, kiedy zasnął. 

***
   Obudził się w znakomitym humorze. Przebrał się i zszedł do Wielkiej Sali na śniadanie. Przy stole Gryfonów siedziała już Hermiona. Uśmiechnęła się do niego, gdy usiadł obok niej. Szybko zjadł i udał się do swojego dormitorium.
Punktualnie o 16:50 czekał na Hermioną w Pokoju Wspólnym. Miał na sobie szatę wyjściową. Po kilku sekundach na szczycie schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt pojawiła się Hermiona w pięknej, miętowej sukience. Na nogach miała czarne szpilki z ćwiekami.Harry był w szoku i nie potrafił wydusić z siebie ani słowa. Dziewczyna podeszła do niego.
-Wyglądasz...nieziemsko-stwierdził, a dobranie odpowiednich słów zajęło mu dość sporo czasu.
-Dzięki, ty też niczego sobie. 
-Idziemy?-zapytał podając jej swoje ramie. 
-Jasne-wyszli razem z Pokoju Wspólnego. 
Wielka Sala była pięknie udekorowana. Dumbledore stał na scenie, gdzie czekał już zespół muzyczny. Wszyscy obecni byli zszokowani widokiem Hermiona i Harry'ego, którzy właśnie weszli, a za nimi Draco Malfoy i Luna Lovegood. Po wojnie stosunki pomiędzy Potterem i Malfoy'em znacznie się polepszyły. Nawet Hermiona przekonała się, że Ślizgon nie jest taki zły. Draco stał się dużo lepszy niż Ron, który zmienił się bardzo, co szokowało nawet jego rodziców. Teraz Weasley siedział z Lavender przy jednym ze stolików i mierzył nienawistnym spojrzeniem Harry'ego. Hermiona próbowała kiedyś wypytać go o to, ale odpowiadał, że on nie rozumie przyjaciela i kończył temat. 

***
   Bal trwał dobre pięć godzin. Większość par tańczyła gdzieś na parkiecie, a niektórzy siedzieli przy swoich stolikach. Po raz pierwszy w historii Hogwartu dwa znienawidzone domy, Slytherin i Gryffindor, pogodziły się i to dzięki Draconowi i Harry'emu, którzy cały bal spędzili razem ze swoimi partnerkami w swoim towarzystwie. Kiedy dochodziła 22 Dumbledore kazał Potterowi zabrać głos. Chłopak wzbraniał się przed tym, ale po namowach innych zgodził się. 
-Zupełnie nie wiem co mam powiedzieć-zaczął.-Chce Wam wszystkim podziękować. Pomimo, że wiele osób uważa, że jestem Wybrańcem, ja wcale tak się nie czuję. Dzięki Wam Voldemorta już nie ma i wszyscy żyjemy z wolnym świecie. Dziękuje-po zakończeniu przemówienia zszedł ze sceny i podszedł do swojego stolika, gdzie siedziała już tylko Hermiona.-Gdzie się podział Malfoy i Luna?-zapytał. 
-Wyszli-oznajmiła dziewczyna.-Ja już chyba też pójdę. Jestem trochę zmęczona. 
-W takim razie, chodźmy-oświadczył Potter i razem z Hermioną wyszli. Przez całą drogę do Pokoju Wspólnego pokonali w ciszy. Kiedy Granger chciała odejść, chłopak złapał ją za nadgarstek i przycisnął do najbliższej ściany. Pocałował ją delikatnie, a kiedy oddała pocałunek, pogłębił go. Objął ją w talii, a ona zarzuciła mu ręce na szyję. Nie pamiętali ile tak stali, ani kiedy ich pocałunki przerodziły się w namiętną noc. 

***

   Obudził się, kiedy promienie słońca padły na jego twarz. Obrazy poprzedniej nocy zaczęły uderzać do jego głowy. Przypomniał sobie, co się wydarzyło i kiedy obrócił się w stronę, gdzie powinna leżeć Hermiona, napotkał tylko jakąś karteczkę. Chwycił ją i przeczytał. 
Harry,
to, co wydarzyło się wczoraj nie powinno mieć miejsca.  Nie potrafiłabym spojrzeć Ci dzisiaj w oczy, dlatego poprosiłam Dumbledore'a, żeby pozwolił mi teleportować się z Hogwartu. Nie szukaj mnie i po prostu zapomnij. To i tak nie miało przyszłości. Ułóż sobie życie i nie przypominaj tego. 
Hermiona 
Zgniótł kartkę w kulkę i rzucił gdzieś w kąt. Spojrzał na zegarek, który wskazywał za pięć ósmą. Szybko się ubrał i zszedł na ucztę pożegnalną. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach. Miał nadzieję, że Hermiona jednak nie odeszła, ale pomylił się. Nie spotkał jej na uczcie, ani w pociągu. Każdy widział, jak bardzo mu źle z tym faktem, że już nigdy może nie spotkać dziewczyny swojego życia. Na peronie nie było nawet jej rodziców. Dowlókł się do domu przy Grimmauld Place bez dalszej chęci do życia. 

***
   Przez cztery lata życie Harry'ego Pottera, obecnie szefa biura aurorów bardzo się zmieniło. Cały czas miał nadzieję, że któregoś dnia spotka Hermionę, jednak co wieczór kładł się spać bez entuzjazmu. W tym roku obchodził swoje 23. urodziny. Od paru tygodni spędzał coraz więcej czasu w domu i zauważył, że jest w nim o wiele za pusto, więc postanowił kupić jakieś mniejsze mieszkanie w centrum Londynu. 
Był początek lipca. Słońce świeciło nie miłosiernie. Harry dopiero co wprowadził się do nowego mieszkania. Jego przełożony, którego w ogóle nie widział na oczy, dorzucał mu sporo papierkowej roboty, za którą nie nadążał. 
Niedzielny poranek. Wracał właśnie z zakupów. Wjeżdżał windą na siódme piętro, gdzie mieszkał. Kiedy drzwi windy otworzyły się, w drzwiach do mieszkania obok jego ujrzał piękną szatynkę. Rozpoznałby ją wszędzie. Na przeciwko niej stał wysoki brunet z ciemną karnacją, a na rękach trzymał trzyletnią dziewczynkę. 
-Grzeczna była?-zapytała kobieta. 
-No, a jak? Za długo przebywa z wujkiem-odpowiedział mężczyzna.
-I tego się obawiam. 
-Hermiona, mogę jutro wziąć wolne?
-Ale jak? Jutro jest konferencja, na której masz się zjawić.
-Nie, ma się zjawić ktoś z szefostwa. 
-Ale ty od tego jesteś!
-Ale ja też mam prawo do wolnego! 
-Dobra, ale pojutrze odpisujesz raport. 
-Stoi-mężczyzna podał szatynce dziecko, a ta pożegnała się z nim i zamknęła drzwi. 
Potter wszedł do swojego mieszkania i postawił zakupy na blacie kuchennym. Zrobił sobie kawę i zajął się papierami. Zanim się z nimi wszystkimi uporał minęła 15. Wyszedł na balkon, żeby rozprostować kości. Na balkonie obok stała mała dziewczynka.
-Julia!-usłyszał głos kobiety, która po chwili wybiegła do dziecka i chwyciła je na ręce.-Chcesz wypaść? Nie wolna wchodzić samemu na balkon, kochanie.
-Ale cemu?-zapytała dziewczynka.
-Bo możesz wypaść i mamusia będzie bardzo płakać. 
-Ale ja nie ce wypaść. 
-Kochanie, ale możesz wypaść nawet tego nie chcąc. Po co tu w ogóle wyszłaś?
-Bo ciałam popaczeć. 
-To mogłaś powiedzieć.
-Cześć-obok kobiety i dziecka pojawił się wysoki blondyn, który pocałował je obydwie w policzek. 
-Hej, gdzie Luna?
-Śpi, bo maluszek daje jej w kość. 
-Mógłbyś być przy żonie. 
-Ale mi się nudzi, no. 
-Tobie non stop się nudzi. Chcesz może kawy, albo herbaty?
-Kawę. 
-Mamo, ja ce jesce pooglądać-jęknęła dziewczynka.
-To wujek Cię weźmie, co?-zapytał blondyn, który po chwili stał już sam z dzieckiem na rękach i pokazywał widoki Londynu.
-A tam?-zaciekawiła się dziewczynka pokazując na London Eye.
-Tam jest London Eye, czyli taka duża karuzela... Cześć, Potter-odezwał się do Harry'ego, który stał nadal w drzwiach swojego balkonu i patrzył przed siebie. Ocknął się na dźwięk swojego nazwiska. 
-Cześć, Malfoy-odpowiedział. 
-Od dawna tu mieszkasz?
-Od dwóch dni. Twoja córka?
-Nie, moja chrześnica. To córka Hermiony. Ja mam syna. 
-Nadal jesteś z Luną?
-No. A ty? Nadal się nad sobą użalasz?
-Spadaj, co?
-Żartuję tylko. Widać, że jest lepiej niż ostatnio kiedy się widzieliśmy. 

***
   Ministerstwo Magii powoli zapełniało się ludźmi. Harry właśnie zmierzał na konferencje z Ministrem. W sali siedzieli już wszyscy dyrektorzy i szefowie. Na miejscu szefa departamentu przestrzegania prawa siedziała Hermiona. Wiedział, że szef wysyłał zawsze Zabiniego, ale nigdy nie wiedział kim ON jest. Jednak, kiedy wczoraj usłyszał rozmowę Hermiony i Blaise'a domyślił się kto jest jego szefem. Usiadł na swoje miejsce, a gdy zjawił się minister zaczęli konferencję, która trwała dwie godziny. Podczas niej wszyscy przedstawiali swoje statystyki i plany pracy.  Po owym czasie wszyscy zaczęli wychodzić. Hermiona wyszła pierwsza, a zaraz za nią Harry. Dogonił ją dopiero w windzie. 
-Możemy pogadać?-zapytał.
-A mamy o czym?
-Ja sądzę, że jest wiele rzeczy, o których powinniśmy pogadać. 
-Ja tak nie sądzę-stwierdziła wychodząc na korytarz. Chciała iść do swojego gabinetu, ale poczuła jak Harry łapie ją za nadgarstek i po chwili stała przyciśnięta do ściany. 
-Mamy o czym i ty dobrze o tym wiesz.
-A co ja mam Ci powiedzieć? 
-Najlepiej prawdę. 
-Ale nie tutaj. 
-A czemu nie? Może znowu masz zamiar uciec, co?
-Nie rób scen. Nie mam ochoty być tematem plotek w całym ministerstwie. Bądź za pół godziny w moim gabinecie. 
-Okey-Granger szybko odeszła do swojego gabinetu. Zamknęła się tak i zaczęła płakać. 
Harry natomiast wyszedł z ministerstwa, żeby ochłonąć. 
Pół godziny dłużyło się strasznie. Hermiona siedziała przy swoim biurku, kiedy weszła jej sekretarka i spytała czy ma wpuścić Pottera. Wybraniec wszedł i zamknął za sobą drzwi. Usiadł na przeciwka niej.
-Wytłumaczysz mi?-poprosił. 
-Tak. Ale nie miej do mnie potem żalu, że niszczę Twoje życie. Pamiętasz ostatni mecz Qiudditcha w Hogwarcie, który wygraliście?
-No, tak.
-A impreze po nim?
-Po części. 
-Ale nie pamiętasz co było po niej, prawda?
-Nie bardzo. Za dużo w tedy wypiłem. 
-Ja też. Ale przypomniałam sobie wszystko, kiedy obudziłam się obok Ciebie. 
-My w tedy...?
-Przespaliśmy się ze sobą. Ja zaszłam w tedy w ciąże. 
-Julia jest moją córką, tak? 
-Skąd...?
-Nie ważne.
-Tak, jest Twoim dzieckiem.
-Ale dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Bo się bałam. Zakochałam się w Tobie, ale wiedziałam, że to nie ma sensu. 
-I wolałaś przemilczeć ten fakt? 
-Harry, ty byłeś Wybrańcem, a ja kim?
-Kobietą, która mnie w sobie rozkochała-szepnął przykucnąwszy przed nią. Złapał jej ręce i spojrzał w oczy.-Nie rozumiesz, że cały ten czas Cie kochałem? Nie widziałaś, że się starałem. 
-Harry...
-Kocham Cię, rozumiesz? Was kocham. Daj mi ostatnią szansę. Stwórzmy razem rodzinę. 
-A jesteś w stanie mi to wybaczyć? 
-Kochanie, ja nie mam Ci niczego za złe-oświadczył i przyciągnął Hermionę do siebie, przez co oboje spadli na podłogę. Jednak nie bardzo im to przeszkadzało.

***
   Stał ubrany w czarny garnitur. Obok niego stał Draco, który co jakiś czas klapał go po ramieniu. Kościół był pełen gości. Ślub Harry'ego Pottera i Hermiony Granger był największym wydarzeniem roku w świecie czarodziei. Nawet ślubem Dracona i Luny prasa tak się nie przejęła. Hermiona szła pod rękę ze swoim tatą, ubrana w białą suknię. Pan Granger odstawił córkę pod ołtarz i usiadł obok żony i wnuczki. Po chwili zjawił się ksiądz i świadkowa panny młodej, którą była Pansy Parkinson. 
-Czy ty, Harry Jamesie Potterze, bierzesz sobie za żonę obecną tu Hermionę Jean Granger?-zapytał ksiądz.
-Tak.
-Czy ty, Hermiona Jean Granger, bierzesz sobie za męża obecnego  tu Harry'ego Jamesa Pottera?
-Tak. 
-Na mocy nadanej mi przez Boga, ogłaszam Was mężem i żoną. Macie obrączki?-Harry spojrzał na Dracona, który jako świadek miał je trzymać, ale ten tylko zrobił osłupiałą minę, a kiedy Potter posłał mu mordercze spojrzenie uśmiechnął się do niego głupio i wyciągnął z kieszeni marynarki dwie obrączki i podał czarnowłosemu, który jako pierwszy włożył ją na palec małżonki, a gdy ona zrobiła to samo ksiądz dodał:-Możesz pocałować pannę młodą-Harry przyciągnął do siebie swoją żonę i mocno pocałował. Wszyscy obecni zaczęli klaskać.

○○○○○○○○

Jest już miniaturka. Chciałam ją dodać dopiero 31.08, ale tak mi się jakoś wzięło i napisało to dzisiaj. Co do rozdziału, to on może ukazać się dopiero w niedzielę z przyczyn związanych z moją głową, która nie ma ochoty wymyślić nic do rozdziału. Ale mam pomysł, żeby napisać go w pierwszej osobie. 
Mam nadzieję, że miniaturka Wam się podoba. 
Pozdrawiam, 
Alex_x.

PS Znalazłam dzisiaj na necie fajną rzecz. Mianowicie tłumaczenie imion.
Hedwiga-Jadwiga
James-Jakub
George-Jerzy
Blaise-Błażej
Harry-Henryk 
Lily-Lidia
Polew mam z tego.  :D

Obserwatorzy