sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 12 : Grimauld Place.


Wszyscy teleportowali się na Grimauld Place 12.Weszli do salonu .Tam przywitał ich Syriusz i inni członkowie Zakonu Feniksa.
-Widzicie,ale może zabraknąć jednej sypialni-oznajmił Black.-Mogłeś uprzedzić.
-No, tak,ale może najpierw opowiemy Ci o co chodzi , co .?-stwierdził Harry.
-No to o co chodzi.?
-Bo rodzice Hermiony nie żyją,a ona się dowiedziała,że jest córką Riddle i musi spędzić święta u Malfoy'ów.Wczoraj się połapałem ,że skoro żadnej sprawy nie było to ona nie ma żadnych opiekunów i może robić co chce.
-Harry to nie jest tak.Dopóki nie odbędzie się sprawa w Ministerstwie to ona musi robić co jej każe jej opiekun czyli Dumbledore.
-Tak tylko ,że on też nie chciał,żeby ona spędziła święta u nich tylko ze mną,ale ja miałem przyjechać do ciebie to zabrałem ją ze sobą.Po za tym Dumbledore chciałby żeby  jego chrześnica spędziła święta z Zakonem .
-Jak to ,chrześnica.?
-No tak to .Dumbledore jest ojcem chrzestnym Hermiony .To może zostać,proszę .?
-No może,ale co z sypialnią dla niej .?
-Będzie spać ze mną.
-Dobrze,to idźcie na górę i czekajcie na kolację.
-OK.
Harry złapał bagaż Hermiony  i swój i zaprowadził dziewczynę do sypialni.Zamknął drzwi i odłożył kufry obok szafy.Podszedł do okna .Hermiona siedziała na szerokim parapecie.Złapał ją za rękę i pocałował.
-Harry,może ja jednak pojadę do babci,co .?-zapytała smutno Hermiona odklejając się od chłopaka.
-A czemu.?
-Bo nie jestem mile widzianym gościem.
-Nie żartuj.Dla mnie to ty byś mogła ze mną zamieszkać i na pewno zamieszkasz.
-Jesteś kochany,ale nie bedę Ci się walić na głowę.
-Jesteś dla mnie najważniejsza i nawet nie mów,że walisz mi się na głowę.
-Na prawdę.?
-Tak. Kocham Cię pod słońce.
-Ja ciebie też.
-To teraz się nie smuć,dobrze.?
-Okey.
-Ty śpisz na łóżku,a ja coś sobie przyniosę.
-Nie mógłbyś spać ze mną.?
-Mogę,ale jak dasz mi buziaka.
-Stoi.
Para zatopiła się namiętnym pocałunku .Trwał on 15 minut i może gdyby nie Syriusz.
-Zejdźcie na kola...Przepraszam.
-Nie,no.Nic się nie stało-powiedział pewnie Harry.
-Zejdźcie na dół.
-Już idziemy.
Hermiona chciała zejść do kuchni,ale Harry był szybszy.Chwycił dziewczynę na ręce i zaniósł na dół.Chociaż Hermiona wyrywała się i krzyczała on jej nie puszczał.W kuchni posadził ją na jednym z krzeseł i usiadł obok.
-Harry,ja mam własne nogi i nie musisz mnie znosić na dół-narzekała Hermiona.
-Oj cicho.Będę Cie nosił tak czy siak-oświadczył Harry po czym złożył na ustach Hermiony pocałunek.
-O widzę,że nasza kochana parka spędza jednak święta razem-przerwał im głos pewnego rudowłosego chłopaka.
-Co Ty tu robisz,Weasley.?-oburzył się Harry.
-Moi rodzice są w Zakonie.
-Miałeś jechać do Malfoy'a.
-Taa,ale rodzice się nie zgodzili.
-A szkoda.
-Po raz pierwszy się z Tobą zgodzę.Co tam Riddle.?
-Wal się .!-krzyknęła Hermiona, wstała i chciała uciec,ale w drzwiach spotkała Syriusza.
-Ej,co jest .?-zapytał zatroskany tuląc dziewczynę.-Usiądź i opowiesz,okey.?-Hermiona kiwnęła głową i usiadła na poprzednim miejscu .-O co chodzi,że wy się tak nie cierpicie.?
-Bo on nazywa mnie Riddle .
-Tylko to .?
-Nie.Na początku roku razem z Malfoy'em dolał mi eliksiru przymusu do soku i kontrolowali przez trzy miesiące .Kazali mi chodzić z Weasley'em i ignorować Harry'ego.
-A powiedziałaś Dumbledore'owi.?
-No,nie.Miałam mu powiedzieć,ale zapomniałam.Powiem mu po świętach.
-Może teraz to już za późno,ale jak jeszcze raz Ci coś zrobią to mu o tym powiedz.
-Malfoy się wczoraj do niej dobierał -dodał Harry.-A dziś w pociągu pytał ile bierze za szybki numerek.
-Powiedz,że nie zrobiłeś nic głupiego-przestraszył się Syriusz.
-Tylko złamałem mu nos.
-Coś ty najlepszego narobił .?
-No,co .?Sam powiedziałeś,że jak ktoś Ci obraża przyjaciół to w nos,ale nigdy nie magią.
-Tak jeśli nie da się tego załatwić inaczej.
-Z nim się nie da .
-Jesteście spakowani .?
-No tak .
-Idźcie teraz wszyscy po kufry.
-Po co .?
-Idźcie .!Molly,musimy się teleportować do Nory.!
-O co chodzi .?-zapytała zaskoczona pani Weasley.
-Harry złamał nos młodemu Malfoy'owi.
-Matko boska.!
Wszyscy mieszkańcy Grimauld Place 12 teleportowali się do Nory. Tam każdy zajął jeden pokój .Chodź dom był mały,miał 20 pokoi.Nie były one  takie jak w Kwaterze Głównej ale były dość duże,żeby się pomieścić.Harry zajął pokój obok pokoju Hermiony.Siedział sam w swoi pokoju i rozmyślał dlaczego musieli się teleportować tutaj. Drzwi się uchyliły i do środka weszła Hermiona.Usiadła na łóżku obok Harry'ego.
-Stało się coś.?-zapytała troskliwie patrząc na smutną twarz ukochanego.
-Nie, nic sie nie stało.
-Przecież widzę.Nie było Cie na kolacji.
-To moja wina.Nikt się teraz do mnie nie odzywa.
-Ja się odzywam.
-Tylko ty.To moja wina.
-Ale co ,Harry.?
-Śmierciożercy na Grimauld Place.
-Skąd wiesz.?
-Syriusz mi powiedział.Był na mnie wściekły,że z chęcią by mnie zabił.
-Wcale nie.On sie o Ciebie martwi. Nawet jak jest zły to mu przejdzie.
-Wracam dzisiaj do Hogwartu.
-Co.?!
-Wracam do Hogwartu.
-Słyszałam,głucha nie jestem.Myślałam ,że się tylko przesłyszałam.
-Nie,nie przesłyszałaś się.Ty tutaj zostań. Wróce po Ciebie 30-tego.
-Co.?!Nie możesz mnie zostawić!Miałeś się mną opiekować.
-Będę i dlatego przyjadę po Ciebie 30-tego.
-Zostań,proszę.
-Nie.Nikt mnie tu nie chce.Jestem tylko problemem .Tak będzie najlepiej.
-Jesteś egoistom!-krzyknęła Hermiona i wybiegła z  pokoju Harry'ego.Zamiast uciec do swojej sypialni chciała pośpiesznie znaleźć  Syriusz. Weszła do kuchni.Tam stała tylko pani Weasley.
-Potrzebujesz może czegoś.?-zapytała Molly patrząc na zapłakaną Hermione.
-Istotnie.Potrzebuję szybko Syriusza.
-Jest w ogrodzie.
Hermiona podziękowała i wybiegła do ogrodu.
-Syriusz,musimy pogadać-krzyknęła.
-O czym.?
-O Harry'm.
-Coś z nim nie tak.?
-No tak.On chce wyjechać do Hogwartu,bo myśli,że nikt go tu nie chce.
-Przecież to nie prawda.
-Mówiłam mu,ale on jest uparty jak osioł.Możesz ty z nim porozmawiać.?
-Jasne.
Syriusz i Hermiona weszli do pokoju Harry'ego.Chłopak siedział z głową ukrytą w poduszce.Hermiona została na prośbę Syriusza przed drzwiami.Black podszedł do chrześniaka i wziął od niego poduszkę.
-Udusisz się jak tak będziesz robić-rzekł z nutą żartu w tonie.
-No to .?Nikt się nawet tym nie przejmie.Zostaw mnie.
-Harry,co ty wygadujesz.?-tym razem Syriusz powiedział to z przyjęciem.Nie mógł zrozumieć dlaczego Harry tak w ogóle pomyślał.
-Mówię,że jak bym zmarł to nikt by się tym nie przejął.
-Harry nie mów głupot.
-Ale to tylko prawda.Przeze mnie są same kłopoty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy