poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 19 : Szczęście świata.


  Wszyscy uczniowie siedzieli właśnie w Wielkiej Sali i czekali na koniec ceremoni przydziału.Harry drażnił Hermione bawiąc się jej włosami.
-Harry,przestań się bawić moimi włosami-powiedziała zdenerwowana.-Pobaw się swoimi.
-Ale ja nie mam takich długich jak ty.
-To sobie zapuść.
-I jak ja będę wyglądał .?
-Nie wiem,ale wiem,że zostawisz w tedy moje włosy.Mam nadzieje,żę...-ale nie dane było jej skończyć,gdyż Harry skamieniał słysząc własne nazwisko.Wiedział ,że dyrektor nie czyta nowych nauczycieli,tylko trwa przydział .
-Potter,Carmen-powiedziała profesor Sprout. Cała sala zamarła.Harry spojrzał na rodziców.W jego oczach można było zobaczyć wyrzuty,że mu nie powiedzieli.
-Trudne,na prawde trudne.Myślę,że z bratem będzie Ci najlepiej .GRYFFINDOR!!!-krzyknęła Tiara,a dziewczynka o rudych włosach i niebieskich oczach usiadła obok Harry'ego.
-Cześć-powiedziała,ale Harry nawet na nią nie spojrzał.W tej sekundzie wstał Dumbledore i zaczął swoje przemówienie .
-Jak pewnie wiecie-zaczął-Profesor:Snape,McGonagall i Flitwick odeszli na zasłużone emerytury.Tak więc ich stanowisko obejmą nowi nauczyciele.Również znalazł się nowy nauczyciel Obrony,gdyż szanowna pani Umbrigde odeszła z nie znanych mi powodów.Tak więc nowi nauczyciele obejmą również posadę opiekunów domów,które nie mają opiekuna.Tak więc eliksirów będzie was uczyć profesor Lily Potter , transmutacji James Potter, zaklęć Syriusz Black , a posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią obejmie ponownie profesor Remus Lupin. Profesor Lily Potter będzie opiekunem Gyfonów,profesor James Potter Ravenclaw,a profesor Lupin Slytherin.To tyle .Przypominam,że wstęp do zakazanego lasu oraz na trzecie piętro jest zakazane. Po uczcie prefekci naczelni zgłoszą się do opiekunów i oprowadzą  pierwszorocznych. Dziękuję za uwagę.Wsuwajcie!
Uczta trwała dwie godziny .Po niej każdy prefekt udał się do swojego opiekuna.Harry chciał udać ,że źle się czuje i uniknąć spotkania z matką,ale Hermiona nie dała się nabrać. Zaciągnęła go do profesor Lily Potter i trzymała żeby jej przypadkiem nie uciekł.
-Harry.?To ty jesteś prefektem.?-zdziwiła się Lily.
-Zgadza się,pani profesor.
-Harry-upomniała chłopaka Hermiona .
-No,co .?
-Przestań.
-Nic nie robie.
-Ty jesteś gorszy niż dziecko ośmioletnie.
-Ja.?!
-Nie,ja.
-Ja mówi o wszystkim i nie zatajam żadnych faktów z mojego życia.
-O co ci właściwie chodzi.?
-Hmm...Może o to,że ktoś mi nie powiedział ,że mam siostre.?Chyba,że to nie jest takie istotne,to dobra.
- Harry,my z ojcem chcieliśmy Ci powiedzieć,ale nie wiedzieliśmy jak-powiedziała Lily.
- I najlepszym sposobem było żebym dowiedział się tego przy całej szkole,tak.?To na prawde najlepszy pomysł.
-My nie wiedzieliśmy jak zareagujesz.
-Ucieszyłbym się.W końcu ja wychowywałem się w świadomości,że moi rodzice,których kocham nade wszystko nie żyją,a ona miała ich na własność.Nie prościej jest powiedzieć,że mnie nie kochacie i nie chcecie.?Nie musiałbym tak cierpieć.
-Harry,my Ciebie kochamy i chcemy.Jesteś naszym pierwszym dzieckiem i zawsze cie kochaliśmy.
-Okey.Ja już zabiore swoją grupę i ich oprowadzę ,pani profesor.Hermiona widzimy się pod portretem Grubej Damy za godzinę.Mogę prosić hasło do wieży.?
-Czekoladowe żaby.
-Dziękuję-Harry wyszedł z pokoju i zabrał swoją grupę pierwszoklasistów.Hermiona została jeszcze w gabinecie mamy Harry'ego.
-Hermiono,czy mogłabyś mi powiedzieć jak mam przeprosić Harry'ego.?
-Sama tego nie wiem.Nigdy mi się nie udało go przeprosić.Mówiłam żeby się nie obrażał,przytulałam,a jak to nie pomagało to wychodziłam i czekałam aż zrozumie.
-A czy wy jesteście,no ...jak to powiedzieć?
-Parą.?Tak jesteśmy.
-Od kiedy .?
-Od roku.Wcześniej się przyjaźniliśmy .On mi pomógł wydostać się od Malfoy'ów i jak zmarli moi rodzice.To na prawde dobry chłopak. Zawsze można na niego liczyć.Jak to przemyśli to na pewno zrozumie.Niech się pani nie martwi.Muszę już iść.Bo nie zdążę.
-Dziękuję ci.
-Nie ma za co.?
Godzine później grupa Harry'ego i Hermiony spotkała się pod portretem Grubej Damy.
-Zamknijcie się!-próbował uspokoić małolatów Harry.Ciągle był wściekły.-Jak zaraz się nie zamkniecie to ja was ucisze.!Dziękuję.Mam nadzieje ,że każdy mnie słucha bo ja drógi raz nie powtórzę.To jest portret Grubej Damy.Za nim jest Pokój Wspólny,ale żeby się tam dostać trzeba podać hasło,które brzmi : czekoladowe żaby.Dobierzcie się w czwórki i wejdziemy do środka i przydzielimy się do dormitoriów-po tych słowach dwie dziewczynki zaczęły dość głośno rozmawiać,a było to siostra Harry'ego i jej koleżanka.Chłopak wściekł się jeszcze bardziej. - Mówię po chińsku.?A może to wy macie jakiś problem.?-wszyscy zaczęli patrzeć na niego jak na wariata.-Nie mówie o was,tylko o tamtej dwójce dziewcząt,która chyba uważa,że wszystko im wolno ,bo rodzice jednej z nich są tutaj nauczycielami.Więc jeśli tak wam się zdaje to ja wam chętnie załatwie szlaban.Punktów nie odejmę,bo ja też na tym stracę,więc szlaban chętnie i znając naszego kochanego woźnego znajdzie wam fascynujące zajęcie.Chyba,że się upokoicie i dacie mi mówić.Więc wybór należy do was-owa dwójka natychmiast ucichła,a Harry poczuł satysfakcję z tego,że to on ma władze,a nie jego siostra.-Dziękuję.Hermiono ,ty przydzielisz dziewczyny ja chłopców.-Hermiona kiwnęła głową. Gdy wszyscy wchodzili,Harry usłyszał komentarz swojej siostry.-Czy pannie Potter wydaje się,że ja jestem głuchy.?Jeśli tak to śmiem zaprzeczyć. Ja jestem cierpliwy ,ale do czasu.
-Harry,daj już spokój-powiedziała Hermiona obejmując chłopaka.Jej też się to nie podobało,ale próbowała go opanować.
-Twoje dziewczyna ma racje-dodała Carmen.-Jesteś jakiś dziwaczny.
-Okey.Idziesz prosto na zgubę-oświadczył  Harry.-Ja ci obiecałem szlaban i teraz masz go jak w bawku.Filch się ucieszy,że nie będzie musiał sam sprzątać sali z trofeami.Nigdy tego nie lubił ,jak z resztą każdy,nie Hermiona.?
-Harry,przestań.
-Hermionko ,ja swojego słowa dotrzymuje.Jutro powiem Ci kiedy masz iść do woźnego i jak się nie stawisz wylądujesz u profesora Blacka, a on nie lubi jak się go nie słucha.
-Skąd to możesz wiedzieć.?-zdziwiła się Carmen.
-Profesor Black jest moim ojcem chrzestnym i już.Teraz możesz już iść-powiedział Harry,a Carmen burknęła coś pod nosem.-Coś jeszcze.?Nie.? To świetnie. A moja grupa idzie za mną.
Po kilku minutach Harry i Hermiona spotkali się w Pokoju Wspólnym.Hermiona usiadła obok Harry'ego i oparła głowę o jego ramię.
-Harry,nie powinieneś tak reagować.
-Kochanie,to że to jest moja siostra nie znaczy,że ma prawo mnie obrażać i ignorować.Hermiona mnie to jednak boli. Wiem,to nie jej wina,ale to ,że zachowuje się jak księżniczka mnie dobija.Jedyną księżniczką będziesz tylko ty.Ciebie tak traktuje i to się nie zmieni.
-A może daruj jej ten szlaban,dla mnie.
-Nie ,kocham Cie,ale to będzie jedyna rzecz,której dla ciebie nie zrobię.Nie dam se wleźć na głowę.
-No,w sumie masz racje.
-Poczekasz tu na mnie, ja idę załatwić ten szlaban.
-Jasne.
Harry po  dziesięciu minutach był już w gabinecie Filcha.
-Dzień dobry,panu.
-Czego chcesz ,Potter.?
-Chodzi mi o to,czy nie potrzebuje pan pomocy przy sprzątaniu sali z trofeami.?
-Przydałaby mi się pomoc,a kogo masz na myśli.?
-Pewną uczennicę z pierwszej klasy.
-Kogo .?
-Carmen Potter.
-Twoja siostra.?
-Zgadza się.To co zgodzi się pan.?
-Masz w tym jakiś interes,prawda.?
-Nie,to tylko miał być szlaban za naśmiewanie się z prefektów.
-Oczywiście.Powiedz jej żeby stawiła się jutro o 17 u mnie .
-Jasne,ale zależy mi żeby nie używała różdżki.
-Oczywiście.
-Dziękuję,dobranoc.
-Dobranoc.
Kiedy Harry wrócił do Pokoju Wspólnego zastał Hermione rozmawiającą z jego siostrą.Podszedł do nich i usiadł obok swojej dziewczyny. Uśmiechnął się i objął Hermione.
-To jutro przyjdziesz do pokoju  prefektów o 16:50 i zaprowadzę Cie do woźnego.Bardzo się ucieszył jak mu zaproponowałem Twoją pomoc.
-Śnisz,że ja będę odrabiać u Ciebie szlaban.
-Rozumiem.Ktoś chce w pierwszym dniu szkoły zaznać kary profesora Blacka.Nie ma sprawy.
-Mama mi odwoła każdy szlaban.
-Nie ma prawa odwołać mojego szlabanu.Jestem prefektem naczelnym i mam prawo wstawić Ci szlaban i nikt go nie odwoła.Rozumiesz.?
-Jesteś moim bratem...
-To co .?Może masz za to jakieś specjalne względy.?
-Dałbyś spokój siostrze.
-A siostra dała mi oprowadzić uczniów.?Nie.Na dodatek mnie obraziła.Może jesteśmy rodzeństwem ,ale to niczego nie zmieni. Ja ciebie zawsze będę traktował jak młodszą uczennicę,której mam prawo wstawić szlaban.Jeśli chodzi ci że masz jakiś specjalne przywileje,bo twoi rodzice są tu nauczycielami i niby mogą ci coś cofać to się mylisz.Ja sobie nie dam wejść na łeb.Rozumiesz.?Nie przyjdziesz jutro,to po jutrze będziesz miała szlaban za obrażanie prefekta,przeszkadzanie mu i nie słuchaniu go .
-Jesteś jakiś nie normalny.
-Mnie to cieszy.Nie potrzebuje Twojej opinii. Wystarczy ,że mam swoją dziewczyne i przyjaciół i mi to w zupełności starczy.Jeśli masz coś jeszcze to mów,bo jak nie to dostaniesz kolejny argument do szlabanu.Więc.?
-Nienawidzę Cię.
-Miło słyszeć.Do dormitorium.
-Nie będziesz mną rządzić.
-Tu Cię zaskoczę.Będę ,gdyż jest kwadrans po 11 i ty masz być już w dormitorium.Dobranoc.
Carmen odeszła bez słowa.Harry dopiero teraz zobaczył ,że Hermiona już śpi .Wziął ją na ręce i chciał zanieść do jej pokoju,ale jak przypomniała mu się pogawendka Lavender i Parvati zrezygnował i zaniósł do swojego łóżka.Położył ją i sam przytulił się do niej .Dziewczyna westchnęła cicho i położyła głowę na brzuch chłopaka. Oboje obudzili się o 8.Ubrali się i zeszli na śniadanie.Tam czekała na Harry'ego niespodzianka.Przy drzwiach został ,,mile''powitany przez mamę,tatę i siostrę.
-Ale jeśli profesorowie nie pamiętają mam prawo wstawić szlaban uczniom nie przestrzegającym zasad szkoły.A panna Potter złamała trzy więc to był argument do szlabanu,panie profesorze.
-Harry,czy ty musisz taki być.?
-Jestem taki jak zawsze,ale skąd to mogą wiedzieć ludzie,którzy mnie w ogóle nie znają.?
-Jesteś nie fair.
-Możliwe.Ale i tak panna Potter ma się zgłosić do mnie dziś o 16:50.
-Więc jeśli ty jej nie cofniesz szlabanu,ja to zrobię.
-Obawiam się ,że to nie możliwe.To ja jej dałem szlaban i jedyną osobą,która może go cofnąć jest Hermiona i ja.Ale że Hermiona nie będzie robić mi na złość nie cofnie go. Jeśli to wszystko to ja pójdę zjeść śniadanie i odbiorę swój plan.Aaa,nie.Pani profesor go ma . Więc jeśli mógłbym go poprosić będę wdzięczny.
Lily podała Harry'emu pergamin,a ten podziękował i usiadł obok Hermiony.
-To co .? Znowu pierwsze eliksiry.To chyba tradycja-powiedział Harry nakładając sobie owsianki.Hermiona pocałowała Harry'ego najczulej jak potrafiła.Chłopak był trochę zdziwiony,ale oddał pocałunek.Kiedy się odkleili zapytał.-A to za co.?
-Bo Cie kocham .?
-Ja ciebie też,ale to nie przypadkiem,że Romilda się na nas gapiła.?
-Może też.
-Ktoś tu jest zazdrosny.?
-Wcale nie.!
-Widzę.Ale jeśli Co o to chodzi to bądź spokojna.Ja kocham tylko Ciebie.
-Ale ja nie chcę żeby ktokolwiek na ciebie tak patrzył.I tak,jestem o Ciebie zazdrosna.
-O matko.Ja chyba się przesłyszałem.Ty powiedziałaś ,że jesteś o mnie zazdrosna.?
-Tak,powiedziałam.Nie dam żeby ktokolwiek mi Ciebie zabrał.NIKT!.
-Przecież wiesz,że ja nie odejdę.Ty jesteś moją prawdziwą miłością i tyle.Nie odejde i ty też masz tego nie robić.
-Ja też tego nie zrobię.No chyba,że znowu o czymś zapomnisz.Tak jak na przykład wczoraj.
-Mionuś,ja nie zapomniałem .Przygotowałem niespodziankę i zobaczysz dopiero dzisiaj .
-Przepraszam,ja myślałam,że ty nie pamiętasz.
-Żartujesz.?Jak miałbym nie pamiętać o pierwszej rocznicy.?To był najlepszy dzień w moim życiu. Kocham Cię.
-Ja ciebie też.
-Idziemy na te eliksiry.?
-Jasne.
Harry i Hermiona udali się na eliksiry.Chłopak wcale nie zmienił swojego zachowania. Ciągle mówił do swojej matki pani profesor.Lekcje minęły szybko.O 16:50 Harry zaprowadził siostrę do Filcha .Kiedy wrócił zajął się Hermioną.
-Kochanie,może pójdziemy na krótki spacer.?-zaproponował.
-Jasne-odpowiedziała Hermiona i wyszła  z Potterem na błonia.Dzień był pogodny i przyjemny.-Usiądziemy gdzieś.?
-Pewnie.
-Harry,dlaczego ty właściwie nie pogodzisz się z rodzicami.?-zapytała nie pewnie dziewczyna ,gdy wraz z Harry'm siedziała na jednej z hogwarckich ławek.
-Widzisz,bo to nie jest takie proste.Ja ich kocham.Rozumiem ,że mają córkę.Zrozumiałbym gdyby przyszli i powiedzieli,że żyją.Ale po tym jak dołożyli do tego,że chcieli żebym był szczęśliwy miałem ochotę im wszystko wygarnąć.Jak mogli pomyśleć,że bez nich jestem szczęśliwy.?Kochałem ich zawsze i wszędzie.Brakowało mi ich .Byli mi potrzebni.Mściłem się na Volderomcie bo niby ich zabił.On też był tego pewien.
-Harry,ale ty ich ciągle potrzebujesz.
-Wim,ale jak oni w ogóle mogli pomyśleć,że jestem bez nich szczęśliwy.?
-Może bali się,że ty ich nie poznasz i sądzisz ,że to nie oni są Twoimi rodzicami.Ich też to musiało boleć.Taż cierpieli.
-Przez nią mogę ich stracić.Ona mi ich zabiera.Miała przez całe życie,a ja nie.Zachowuje się jakby było najważniejsza.
Harry'emu łzy poleciały po policzkach.Hermiona przytuliła go i żadne z nich nie spodziewało się ,że ktoś może ich słyszeć.
-Harry,my ciebie kochamy najmocniej,synku-powiedziała Lily,która usiadła obok Harry'ego.
-To wcale nie jest prawda.Wy najbardziej kochacie tę swoją córeczkę.
-Skarbie,to nie jest nasza prawdziwa córka.My ją adoptowaliśmy.Ty zawsze byłeś najważniejszy.
-Na prawde mnie kochacie.?
-Oczywiście.Jesteś,byłeś i będziesz naszym jedynym i kochanym synkiem .Jasne.?
-Yhy...A tata ma jeszcze lekcje.?
-Nie,siedzi w swoim gabinecie.
-Ja do niego pójdę.Pójdziesz ze mną Hermiona.?
-Jasne-odpowiedziała dziewczyna i razem z Harry'm i jego matką udali się do gabinetu Jamesa.Harry zapukał do drzwi i wszedł do środka.
-Cześć,mogę.?-zapytał niepewnie.
-Pewnie,siadaj.-Tato,ja chciałbym Cie przeprosić.Głupi byłem,ale się bałem że Carme i was zabierze.Mama mi już wytłumaczyła ,tylko ja chce was przeprosić..Poniosło mnie ,przepraszam.
-Nie masz za co.
-Kocham was wszystkich.
-My Ciebie też.Zostaniecie jeszcze chwile.?Zaraz ma wpaść Remus i Lupin.
-Yhy.
Po kilku minutach do gabinetu weszli dwaj goście.Harry uśmiechnął się i wtulił w Hermione.
-Witam panów profesorów-zaśmiał się chłopak.
-Idź bo jak cie śmigne-zagroził Syriusz.
-No,co do mojego syna.?-zapytał James.
-Złość piękności szkodzi-profesorze-stwierdził Harry,nie ukrywając uśmiechu. Hermiona i Lily też się uśmiechnęły.
-Harry,ja Ci mówie .Tyś się z ojcem na mózgi pozamieniał-rzekł Black.
-Nie przypominam sobie,profesorze.
-Obiecuje ci ,że ci taki szlaban wstawie,że się nie pozbierasz.
-Chrześniakowi.?
-To z łaski swojej,kochany chrześniaku,zwracaj się do mnie normalnie.
-Tak jest.To jak pierwszy dzień.?
-Ujdzie.Szczególnie lekcje ze Slytherinem przypadły mi do gustu-wszyscy w pomieszczeniu popatrzyli na niego jak na wariata.-Żartuje.Idziemy na kolacje.?
-No,pewnie.
-Harry,czy ty na prawde postawiłeś Carmen szlaban.?
-No,tak. I zagroziłem ,że jak będzie pyskować to ją odeślę do Ciebie.
Wszyscy zeszli na kolacje i zajęli swoje miejsca w Wielkiej Sali.Harry pod pretekstem zawiązania butów uklęknął obok Hermiony i wyciągnął czerwone  pudełeczko.
-Harry,co ty wyrabiasz.?-zdziwiła się dziewczyna.Wszyscy w sali popatrzyli w ich stronę.-Wstań.
-Nie.Poczekaj.Wyjdziesz za mnie.?
-Co.?!
-Wyjdziesz za mnie.?
-Tak.
-Jesteś moją królową.
-Harry włożył Hermionie pierścionek na palec i pocałował.Zajął swoje miejsce nie mogąc nacieszyć się swoim szczęściem.Oparł głowę o ramię Hermiony .Czuł sie najszczęśliwszym facetem na świecie.W końcu miał to co kochał. Rodzine,Hermione,z którą weźmie ślub i całe szczęście świata.

1 komentarz:

Obserwatorzy