sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 17 : Wizja .


   W tym samym czasie w Malfoy Minor. 

Hermiona leżała skulona na jakimś mało wygodnym łóżku.Oczy miała całe spuchnięte i zapłakane.W pewnym momencie do pomieszczenia gdzie leżała Hermiona .Był to mężczyzna o blond włosach.Miał smukłą sylwetkę i wychudłą twarz.Tym człowiekiem był Lucjusz Malfoy.Podszedł do Hermiony i usiadł na skrawku jej łóżka .
-Czego wy ode mnie chcecie.?-zapytała zapłakana dziewczyna ukrywając twarz w kolanach .
-Tak na prawdę to niczego-odparł blondyn.
-To dlaczego tak Wam na mnie zależy.?
-Nie zależy nam na Tobie tylko na Potterze.
-To po co ja wam potrzebna.?
-Bez Ciebie Potter tu nie przyjdzie.Mamy też wspaniały plan z Tobą w roli głównej.
-Ja dla was nic nigdy nie zrobię.
-To się jeszcze zobaczy-oświadczył Lucjusz. Chwycił Hermione za ręce i zaczął się do niej przystawiać.Dziewczyna broniła się jak tylko potrafiła ,ale on był silniejszy.-Nie rzucaj się tak.
-ZOSTAW MNIE!!!
-Nie rzucaj się .!Będziesz przez dziesięć minut udawać ,że to Ci się podoba i będziesz robić tak żeby to wyglądało ,że chcesz to ze mną zrobić, a za dwa dni wrócisz sobie do Pottera i zapomnisz,że kiedykolwiek tu byłaś .My już damy Ci później spokój.Umowa.?
-No dobra-zgodziła się Hermiona zalewając się jeszcze większymi łzami.Malfoy zdjął jej koszulkę i zaczął całować.Hermiona zrobiła to co jej kazał.Dziesięć minut dłużyły się nie wyobrażalnie .Dziewczyna marzyła żeby te dwa dni zleciały szybko.

  Dwa dni później,Hogwart.
 
Wszyscy siedzieli w Wielkiej Sali oczekując przemówienia Dumbledore'a .Gdy starzec powstał na Sali zapanowała cisza.
-Więc muszę wam coś ogłosić-zaczął dyrektor. -Jak większość z was wie,parę dni temu panna Granger została zabrana z Hogwartu.Mam nadzieję ,że przyjmiecie ją z powrotem ciepło.Jeśli ktoś będzie  próbował w jakiś sposób ją obrażać zarobi dwu miesięczny szlaban u mnie. Sądzę,że się rozumiemy.Możecie jeść.
Wszyscy zaczęli jeść.Tylko Harry dziobał w talerzu.Myślał nad tym co powiedział dyrektor.
-Zaczął byś jeść,a nie bawisz się tym jedzeniem-usłyszał czyiś głos za sobą. Odwrócił się gwałtownie.Tuż przed nim stała Hermiona.Usiadła obok niego.Harry ciągle patrzył w miejsce gdzie przed chwilą stała dziewczyna.-Ziemia do Harry'ego!Ducha zobaczyłeś.?
-Ale jak ty.?
-Nie cieszysz się,że jestem.?
-Cieszę się bardzo .
Harry próbował pocałować Hermione,ale za każdym razem ona go odpychała.Pewnego dnia gdy siedzieli w Pokoju Wspólnym Harry chciał przytulić się do dziewczyny,ale ona wybiegła do swojego dormitorium.Chłopak pobiegł za nią.
-Hermiona,co się z Tobą dzieje.?Jeśli nie chcesz ze mną być to mi to powiedz-stwierdził Harry siadając na jej łóżku.-Ciągle mnie odpychasz. Wytłumaczysz mi co Ci jest .?
-Nic mi nie jest . !
-Przecież widzę.
-To źle widzisz.!
-Hermiona,ja ślepy nie jestem.Możesz mi tylko wytłumaczyć o co Ci chodzi.?
-O nic mi nie chodzi .
-No wytłumacz mi tylko i dam Ci święty spokój.
-Ja nie chcę żebyś ty mi dawał święty spokój,ale po tym co zrobiłam nie chcę Cię krzywdzić.Więc będzie lepiej jak znajdziesz sobie kogoś innego.
-Ja nawet nie wiem co ty mi zrobiłaś oprócz tego,że mnie odpychasz.
-Dobrze wiem ,że Malfoy pokazał Ci to żałosne wspomnienie.
-A,to.Ja cie nie mam tego za złe.Stało się.Trudno.Nie będę z Ciebie rezygnować tylko dla tego ,że mnie zdradziłaś.
-Ty nic nie rozumiesz.
-Ty już ze mną nie chcesz być,tak.?
-Żartujesz.?Ja chce z tobą być,Ale jeśli chodzi o to wspomnienie to ono jest fałszywe.
-Co.?Ale ono wyglądało jak byście no...
-Bo on powiedział ,że jak będę udawać to mnie zostawi i wypuści do Hogwartu i już nigdy się nie zobaczymy.Ja tego nie chciałam,ale chciałam być koło Ciebie.
-Czyli on próbował Cie...?
-Yhy.Ja przepraszam,ale to było jedyny wyjście.
-On tego pożałuje. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić.Dlaczego mi nie powiedziałaś od razu.?
-Ja się bałam.Tak przynajmniej zatrzymałam Cię na kilka dni przy sobie.Teraz jak chcesz to możesz odejść.
-Nie chcę.Ja cie rozumiem też bym tak zrobił na Twoim miejscu.Kocham Cie .
-Ja ciebie też.
-Możemy żyć tak jakby to się wcale nie wydarzyło.?
-Yhy.Kocham Cię.
-Ja ciebie też.
Harry przytulił Hermione.Tym razem rozkoszował się tą chwilą znacznie dłużej.Później się pocałowali i zeszli na kolację.Para znowu była szczęśliwa.Mijały dni,tygodnie,a nawet miesiące.Zanim się obejrzeli był już maj.Przyszedł czas na SUM-y.Hermiona bardzo się przejęła. Nie wychodziła z biblioteki,a jak już to siedziała z książkami w ręce .Nadszedł ostatni dzień egzaminów.Zostało 5 minut do końca testu pisemnego. Większość osób już skończyła i czekała na dzwonek,żeby udać się na wymarzony spacer.Harry nie odrywał wzroku od Hermiony,która patrzyła uważnie w zegar na ścianie. Kiedy zabrzmiał dzwonek  Harry podszedł do Hermiony,przytulił i opuścili salę.Podczas spaceru Harry złapał się za bliznę i syknął.Poczuł jak głowę przedziera fala gorąca i bólu.Hermiona zatroskana złapała ukochanego i zaprowadziła na jedną z pobliskich ławek.
-Harry,co Ci jest.?-zapytała,ale chłopak nie odpowiedział.Do jego głowy zaczęły napływać obrazy i krzyki.W pewnym momencie Harry usłyszał głos Voldemorta.-Harry!
-Hermiona,on chce wykończyć Syriusza.
-Kto .?
-Voldemort.Muszę się dostać do Ministerstwa.
-Co .?Ale jak.?
-Testrale. Lecisz ze mną.?
-Tak.Chodźmy po Rona i Lunę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy