piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 16:Pokój Życzeń .


-Nigdy jej mi nie zabierzecie!-wykrzyczał Harry.-Po moim trupie.
-Nie potrzebujemy Twojej zgody,Potter.
-Nie dam jej zrobić krzywdy.
-Ona już jutro wraca do nas i koniec,Potter. Nic nie poradzisz.
-To się jeszcze okaże.
Hermiona,Harry,Ron i Dumbledore wrócili do Hogwartu.Granger cały czas płakała wtulona w Potter'a.Trójka przyjaciół siedziała właśnie w Pokoju Wspólnym . Hermiona w ogóle się nie odzywała. Nie chciała wyjeżdżać od Harry'ego,ani od Rona z którym się zżyła przez te parę dni. Myślała teraz tylko o tym,że już jutro nigdy nie zobaczy Hagwartu. Szczególnie bolało ją to,że musi zostawić Harry'ego i innych,których tak bardzo będzie jej brakować.
-Ja nie chce tam jechać-powiedziała wreszcie Hermiona,ocierając łzy spływające  po jej policzkach.
-Nigdzie nie pojedziesz-oświadczył Harry przytulając dziewczyne jeszcze mocniej.-Po moim trupie.
-Ty lepiej tak nie mów,bo czasem słowa są zdradzieckie-stwierdził Ron .-Przepraszam was,ale muszę iśc,bo w końcu umówiłem się z Luną. Będzie dobrze,Hermiono.
-Miejmy nadzieje.Harry przejdziemy się na spacer.?
-Yhy-mruknął Potter stawiając ukochaną na ziemie.Wstał i wrzaz z Hermioną ruszył do wyjścia.Szli teraz przez błonia.Żadne z nich nie przerywało otaczającej ich ciszy.Harry nie potrafił tego znieść.Przystał i obrócił w swoją stronę Hermione.Gdy znalazł się na przicw niej pocałował namiętnie w usta.Nie odrywał się od niej przez 5 minut.Ona też tego nie robiła.
-Za co .?-zapytała zdziwiona.
-Bo Cię kocha, i nie potrafie patrzeć jak się smucisz.
-Ja ciebie też kocham.Kto mnie będzie pocieszał u Malfoy'ów.?
-Ale ja Cie tam nie puszczę.
-Harry'to nie zależy od nas.
-Zależy.Nie zabiorą Cie jak Ciebie nie będzie.
-Co ty masz na myśli.?
-Bo jeśli ty będziesz tam gdzie cie nikt nie znajdzie to przecież nie możliwe jest żebyś tam pojechała.
-To nie wyjdzie.Peleryna już nic nie zdziała.
-Kto mówi coś o Pelerynie.?Ja mam na myśli bardziej Pokój  Życzeń.
-Co .?!
-No bo popatrz.Tam można się dostać jak się czegoś bardzo chce.Ja nas tam mogę wprowadzić.Chce Twojej obecności i bezpieczeństwa więc pokój nas ukryje na cały dzień.Jest tam wszystko czego będziemy potrzebować.Oni tam nie wejdą .No chyba,że jakimś cudem im się to uda.
-Ty jesteś szalony.To nie wyjdzie.
-Można spróbować.
-No dobra.
-Nareszcie się uśmiechnęłaś.
-Jak już zawsze przy mnie będziesz to będę ciągle się uśmiechać,dobra.?
-Jasne ,że tak.
Harry objął Hermione ramieniem i razem ruszyli do zamku.Po pięciu minutach byli w dormitorium Hermiony.
-Spakuj jakiś sweter,spodnie,bluzkę,skarpety,kurtkę...-powiedział Harry,ale Hermiona mu przerwała .
-Po co mam brać kurtkę.?
-Na wszelki wypadek. Wejś też książki i coś do pisania.
-Dobra-odpowiedziała Hermiona i zaczęła pakować rzeczy.Potem poszli spakować rzeczy Pottera i udali się do pokoju życzeń.Harry przeszedł trzy razy pod ścianą intensywnie myśląc o bezpieczeństwu Hermiony . Na ścianie ukazały się drzwi .Harry otworzył je  i przepuścił Hermione. Dziewczyna weszła do środka.Zaraz za nią wszedł Harry zamykając drzwi . Faktycznie w środku było to co potrzebowali.Były dwa łóżka,kanapa,stolik,coś w rodzaju kuchni i piękna łazienka z wanną i prysznicem . Hermiona przytuliła Harry'ego ,a chłopak pocałował ją w czoło.
-Może być tak .?-zapytał powodując większy uśmiech na twarzy dziewczyny.
-Ty się jeszcze pytasz.?Tu jest cudownie .Może tu zostaniemy na zawsze,co .?
-Heh.Może. Jak będzie trzeba to zostaniemy .Wyjdziemy żeby zdać egzaminy,kończymy szkołe i bierzemy cichy ślub ,co ty na to.?
-Mam traktować to jako oświadczyny.?
-No nie wiem .
-Poczekajmy z tym trochę ,dobrze.?
-Pewnie.Z tym ślubem to był tylko taki plan na kiedyś.O ile się zgodzisz.
-Jasne ,że tak ,głuptasie.Ale później .
-Oczywiście.Wiesz,że cie kocham,prawda.?
-Jak mogłabym nie wiedzieć.?Mówisz mi to na każdym kroku i mam nadzieje,że będziesz cały czas.Ja ciebie też kocham .
-Cieszę się ,że tu jesteśmy.
-Ja też.Nawet nie wiesz jak bardzo.Co robimy.?
-Ty się idziesz kąpać ja robię kolację.?
-To jest bardzo dobry plan.
-To idź.
-Harry,a jak nas za to wyleją.?
-Ja to załatwię.Idź.
Hermiona poszła do łazenki,a Harry zaczął szykować kolację.Po pół godzinie dziewczyna wyszła z toalety i przeżyła szok.Na stole stały cztery świeczki  i  róża.Na tależach spoczywało spaghetti, tuż obok tależa szklanki z sokiem dyniowym.Ktoś zakrył jej oczy od tyłu.Był to Harry.Obróciła się i objęła chłopaka w brzuchu.
-Podoba się .?-zapytał Potter.
-Pewnie.
-Tylko ostrzegam.Nie umiem gotować.
-Nie wymagam tego od Ciebie.
-Siadamy.?
-Jasne.
Hermiona i Harry zajęli miejsca i zaczęli jeść . Śmiali się i żartowali.Zjedli kolacje,Harry pozmywał,a Hermiona usiadła na kanapie i patrzyła na chłopaka. Gdy ten dołączył do niej usiadła mu na kolanach  i dostała namiętnego całusa,którego oddała jak i z resztą wszystkie następne.
-Jesteś cudowna-powiedział Harry obejmując Hermione .
-Ty też,Harry.
-Czasem mi sie wydaje,że my jesteśmy ze sobą od zawsze.
- A nie.?
-Nie w takim sensie . Chodzi mi o to ,że oficjalnie mogę Cie całować i przytulać.
-Czasem żałuję ,że ...
-Żałujesz ,że jesteśmy razem .?
-Nie,nie to . Żałuje,że nie powiedziałam Ci wcześniej,że Cię kocham .
-Ja też tego żałuję.
Para siedziała do późnej nocy .Położyła się spać o 23:00.Hermiona wstała o 10:00 i rozejrzała się po pokoju.Obok niej leżał Harry.Pierwsza myśl to ,że coś między nimi zaszło więcej niż powinno.Nie potrafiła sobie przypomnieć ,bo około północy urwał jej się film.Harry obudził się kilka minut później.
-Cześć,kochanie-przywitał się.-Coś nie tak.?
-Cześć ,nie .Wszystko w porządku.
-Coś Cie gnębi .?
-Harry,bo ja ...czy my ...no...czy my... .?
-O co chodzi .?-zapytał Harry widocznie rozbawiony tą sytuacją.Pierwszy raz słyszał jak jego dziewczyna nie potrafi wydusić słowa.
-Czy między nami zaszło coś więcej niż powinno.?
-Chodzi ci o to czy my ... .?
-No właśnie o to .
-Nie,tylko po prostu się do Ciebie przytuliłem i zasnąłem. Przepraszam jeśli Cie to w jakiś sposób uraziło.
-Nie,tylko ja myślałam,wiesz o co mi chodzi .
-Tak,wiem.Ale nic nie było.
-To dobrze.
-Jesteś śliczna-powiedział Harry i zatopił się w miękkich ustach Hermiony.
-Miło słyszeć.Boję się ,Harry.
-Czego,kochanie.?
-No tego,że im się uda tu wejść.
-Nawet jeśli to ja Ci nie dam odejść.
-Jesteś dla mnie teraz wszystkim co mam.
-Ty dla mnie też.
Harry przytulił Hermione,po czym przebrali się,zjedli śniadanie i wzięli się za pisanie wypracowania dla profesor Sprout. Po godzinie gdy już prawie je kończyli drzwi do pokoju życzeń zaczęły się powoli otwierać.Hermiona podskoczyła ze zdenerwowania.Harry wstał  i wyciągnął różdżkę. W drzwiach stał Lucjusz Malfoy,jego ojciec i kilku innych śmierciożerców.
-Potter,nie obronisz swojej ukochanej.Nas jest więcej -zadrwiła Bellatrix .
-Nikt mi jej nie zabierze-warknął Harry.-A szczególnie takie durnie jak wy.
-Przeginasz ,Potter.!Avada Kedavra!-krzyknęła Lestrange,a śmiertelne zaklęcie pomknęło w stronę Pottera .Chłopak dzięki zaklęciu zielonej tarczy odepchnął klątwę Avady.-Jak ty...?To przecież nie możliwe.
-Jak się chce to się potrafi.
-Drętwota!
-Protego.! Próbuj każdego zaklęcia ,ale i tak Ci nie wyjdzie.
-Przekonamy się-oznajmiła Bella* i  w tym momencie Harry padł na ziemie. Śmierciożerczyni użyła wobec niego zaklęcia niewerbalnego. Pozostali zwolennicy Voldemorta zabrali Hermione i uciekli.Po pół godzinie Harry wybudził się i pobiegł do Dubledore'a. Podał hasło i wszedł do jego gabinetu.
-Harry,ale dobrze wiedziałeś,że oni za wszelką cenę ją zabiorą.Nic nie poradzisz-oznajmił dyrektor.
-Ale ja ją kocham.Nie umiem bez niej żyć,no.!
-Harry,uspokój się.Hermiona to zdolna czarownica. Na pewno sobie poradzi.Ona wróci .
-Kiedy.?
-Nie długo.Zobaczysz.Jej matka chrzestna też się o nią martwi.
-Matka chrzestna.?
-No tak.
-Ona ponoć nie żyje.
-Hermiona Ci to na pewno powiedziała,ale ona sama nie wie kto tak na prawdę nią jest.
-Czyli kto .?
-Profesor McGonagall.
-Przepraszam.?
-Harry,Hermiona miała nie wiedzieć ,że ma cokolwiek wspólnego z magią.Jej matka nie chciała,żeby ona się w jakiś sposób o tym dowiedziała. Jean miała trochę nie zbyt miłe wspomnienia ze szkoły,bo ją także przezywali tak jak Hermione do pewnego czasu. Nie chciała jej puszczać do Hogwartu,ale w końcu dała się przekonać.Hermiona jest ważną części Ciebie i Twojego życia,Harry.
-Jak to .?
-Hermiona nie jest zwykłą dziewczyną.Jest dla Ciebie jak powietrze.to dzięki niej możesz pokonać Czarnego Pana.Dla tego ona tu jest.
-Czyli to wszystko to było jedno wielkie kłamstwo,tak.?Ciągle mnie okłamywała.?
-Harry,uspokój się.Ona też nic nie wie.To co do Ciebie czuje to najszczersza miłość.Nie Hermiona jest tym dobrym duszkiem tylko jej miłość do Ciebie.Każde z  was ma własną przepowiednie.Nikt jej do końca nie zna.Są tylko dwie osoby ,które mogą odczytać przepowiednie.Jesteś to ty i Hermiona . Ja znam pewien fragment.Choć jest nie wielki znaczy dużo.
-Znaczy co .?
-Nie ważne jest w co wierzą inni,a to w co wierzysz ty.  Hermiona ma to samo.Ty masz coś  czego nikt prócz Ciebie nie potrafi odczytać.
-Śniło mie się,że ktoś czyta moją przepowiednie,ale nie wiem kto to był .
-To byłeś ty lub Hermiona.Ona także może ją odczytać.
-Rozumiem .Ja już chyba pójdę.
-Harry,tylko pamiętaj.Hermiona wróci szybciej niż Ci się zdaje.
-Yhy-mruknął Harry jeszcze bardziej przygnębiony .Poszedł do swojego dormitorium,gdzie się zamknął i płakał w poduszkę.Choć mogłoby wydać się to dziwne,Harry płakał na prawdę  Nie potrafił znieść bólu.Zapomniał o obronie przed zaklęciami niewerbalnymi. Był na siebie wściekły. Postanowił ,że uwolni Hermione i nigdy nie da jej zabrać. Pytanie jest jedno.Jak zamierza to zrobić.?Nie miał nawet pojęcia jak ma się dostać do Malfoy Minor.A może tak teleportuje się tam .?Od tego myślenia bolała go głowa ,ale  nie poddawał się i wciąż myślał .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy