środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 15 : Ministerstwo Magii .


Po piętnastu minutach do Wielkiej Sali wszedł Lucjusz Malfoy,Bellatrix Lestrange i kilku innych śmierciożerców.Hermiona przestraszyła się i wtuliła w Harry'ego.Chłopak narzucił na nią Pelerynę - Niewidkę . Ron,Harry i Hermiona postanowili wyjść z Sali.Granger poszła przodem,a Weasley i Potter zaraz za nią.Opuścili salę,ale Śmierciożercy poszli za nimi.Harry wściekł się  i po kryjomu wyciągnął różdżkę.
-Czego wy od nas chcecie.?-zapytał spokojnie odwracając się w stronę wrogów.
-Waszej przyjaciółki-oznajmił Lucjusz.
-A skąd my mamy wiedzieć gdzie ona jest.?
-Przecież ty jesteś jej chłopakiem.
-Może i tak ,ale nie pytam jej za każdym razem gdzie idzie.Może teraz jest w bibliotece,albo na błoniach,albo jeszcze siedzi w Hogsmead.
-Ciekawe,że ty tam nie jesteś.
-Mam trening.
-A może panna Riddle jest pod Twoją Peleryną.?
-Pod czym .?
-Peleryną - Niewidką i nie udawaj idioty.
-Nie mam jej.Została w domu.
-Ty się z nią nie rozstajesz.
-Ale jak się człowiek śpieszy to głowy może zapomnieć.
-Powiedz gdzie jest Twoja przyjaciółka ,a damy Ci spokój.
-Tak i mi ją zabierzecie.Zapomnij.
-Mamy do niej prawa.
-Ona to nie zabawka i nie można jej kupić,a zabrać jej też nie można.Prawo do niej ma tylko jej ciocia i koniec.
-Nie w świecie czarodziei .Oddawaj ją.!
-Nigdy!Drętwota!
Harry rzucił zieloną tarczę miedzy nim,Ronem i Hermioną,a Śmierciożercami . Po 5 minutach tarcza przestała działać i śmiercożercy próbowali wszystkich zaklęć na Harry'm.On dopychał je wszystkie.
-Oddaj córkę Czarnego Pana!-krzyknęła Bellatrix.
-Nie,no. Żartujesz.?Voldemort nie ma dzieci,a Hermiona nie jest jego córką. Najlepszym na to dowodem jest to ,że ona potrafi kochać.
-Pożałujecie tego.
-Ciesze się.
Śmierciożercy odeszli ze szkoły,a Harry,Ron i Hermiona poszli do dormitorium chłopców.W pokoju Hermiona zdjęła Pelerynę i rzuciła się  na szyję Harry'ego.
-Dziękuje-powiedziała zalewając się łzami.
-Nie płacz.Już jest dobrze-uspokajał dziewczynę Potter ocierając jej łzy.
-Muszę iść do Dumbledore'a.
-Po co .?
-Muszę z nim pogadać.Idziecie ze mną.?
-Dobra-odparł Harry i Ron  i wszyscy razem ruszyli do dyrektora.Zapukali do drzwi,weszli i przywitali się.Usiedli na fotelach i Hermiona zaczęła rozmowę.
-Widzi pan-powiedziała.
-Mów mi wujku-oznajmił Dumbledore.
-Więc,wujku.Chodzi o tę sprawę z Malfoy'ami.Ja nie chcę opuszczać szkoły.
-Nie będziesz musiała jeśli tylko wygramy sprawę.
-A kiedy ona ma się odbyć.?
-Jutro o 10:30 wszyscy troje macie na niej być.Zostaliście  zwolnieni z lekcji.Jesteście najważniejszymi świadkami.Przejdźcie się może teraz. Polatajcie czy coś.Tylko,Hermiono,proszę.Nie idź do biblioteki.
-Skąd wiedziałeś,że chcę tam iść.?
-Znam Cię i to dobrze.Bądźcie jutro o 10 w moim gabinecie.Do widzenia.
-Do widzenia-pożegnali się wszyscy troje i wyszli.
-To co latanie.?-zaproponowała Hermiona.
-Nie poznaje cię-zaśmiał się Harry
-Może będzie fajnie.-powiedziała Hermiona.
-To co masz miotłę.?-zdziwił się Ron.
-No nie ,ale można pożyczyć od pani Hooch.
-No tak. Idziemy.?
Cała trójka udała się na boisko quidditcha. Ron grał jako obrońca,a Harry i Hermiona strzelali mu gole.Grali trzy godziny. Później przebrali się i zeszli na kolacje. Zjedli ją w spokoju,następnie pogadali w pokoju wspólnym i poszli spać.Rano Hermiona obudziła się o  9  .Dziś miała się odbyć sprawa w Ministerstwie.Dziewczyna poczuła niepokój i strach.Od Dumbledore'a zależała jej przyszłość.Ubrała się w czarne rurki,biało bluzkę bez nadruków i beżowy sweter.Poczesała włosy,umyła zęby i przed wyjściem założyła czarne tenisówki.Zeszła do Pokoju Wspólnego.Tam czekali na nią Harry i Ron.Rona uścisnęła,a Harry'emu dała buziaka.Potter pochwalił jej strój,a ona podziękowała.Udali się do pokoju dyrektora.Podali hasło i weszli do gabinetu. Wraz z dyrektorem teleportowali się do ministerstwa magii.


  ***Półtorej godziny później . ***
-Czemu to musi trwać tak długo.?-niecierpliwiła się Hermiona.Dziewczyna chodziła w te i we w te .Harry podszedł do niej i objął ją w talii.
-Spokojnie-powiedział łagodnie Potter.
-Łatwo Ci mówić.
-Mi też nie jest łatwo.Zależy mi na tym żebyś spędzała ze mną święta,wakacje i cały czas.
-Też mi na tym zależy.
-Zobaczycie zaraz będzie po wszystkim -wtrącił się Ron .
-Miejmy taką nadzieje -odpowiedziała Hermiona z przekonaniem w głosie.Harry ciągle obejmował swoją ukochaną ,a ona wtuliła się w niego,czując jak ciepło jego ciała przedziera się  do jej środka.Czuła powalający zapach jego perfum i ciepły oddech na karku.Chciała już wrócić do Hogwartu,i żeby tylko Dumbledore wygrał .Tylko tego pragnęła.Wiedziała,że może liczyć na Harry'ego jak i na Rona.Z sali wyszedł pewien goblin i zawołał Weasley'a na salę.Chłopak wszedł zamykając za sobą drzwi .Po pół godzinie ten sam goblin zawołał Harry'ego . Jego przesłuchanie trwało niecałą godzinę. Następnie poproszono Hermione.Dziewczyna opowiedziała o stosunkach z Malfoy'ami i z Dumbledore'm. Odpowiedziała na wszystkie pytania i kazali jej usiąść na ławce.Usiadła obok Harry'ego i wtuliła się w niego . Ron trzymał ją za rękę,a Harry tulił.
Wiedziała,że Lucjusz Malfoy będzie kłamał,żeby tylko mieć prawo do niej . Za każdym kłamstwem Malfoy'a dziewczyna zostawiała dość głośny komentarz . W połowie zeznania Lucjusza została wyrzucona z sali .Harry chciał iść za nią,lecz minister zatrzymał go na sali.Po półgodzinie rozprawa dobiegła końca.Harry wyleciał jak z procy krzycząc coś w stronę ministra.Ron trzymał go za ramię,aby uniknąć ie miłej sytuacji.Potter był gotowy przyłożyć Malfoy'owi za jego kłamstwa. Hermiona podbiegła do chłopaka i rzuciła mu pytające spojrzenie,ale zanim zdążył coś odpowiedzieć Lucjusz złapał ją za rękaw. Harry przytrzymał Hermione.
-To widzimy się jak najszybciej-powiedział Malfoy z kpiną w głosie.
-Nie!-krzyknęła Hermiona rozumiejąc ,że to on otrzymał do niej prawa.-Nigdy się nie zobaczymy!
-Zobaczymy się po jutrze.Wracasz do domu.
-Moim domem jest Hogwart.
-Teraz już nie.Będziesz się uczyć w Malfoy Minor.
-Zapomnij!!!


****
Ukazał się piętnasty rozdział .Mam nadzieję,że się wam podoba.Następna notka ukaże się jutro najwyżej po jutrze.

1 komentarz:

Obserwatorzy